Spis treści
Jesienne liście - temat sporny
Póki trwa złota polska jesień, widok liści uprzyjemnia październikowe dni. Zwłaszcza gdy za oknem świeci słońce. Niestety, im bliżej zimy, tym przyroda szybciej traci blask. Dotyczy to również liści – gniją, ich walory estetyczne spadają, a nadmierna ilość staje się zmartwieniem dla posiadaczy ogrodów i działek. Oczywiste wydaje się wtedy grabienie. Wątpliwości budzi jednak sfera biologiczna – istnieje sporo argumentów za tym, żeby jednak pozostawiać na trawniku pozostałości drzew. Po której stronie barykady stanąć?
Kiedy trzeba grabić liście w ogrodzie?
Gnijące liście stanowią zagrożenie dla regularnie pielęgnowanego wiosną i jesienią ogródka. Ich duże ilości gromadzą wilgoć, a co za tym idzie, mogą wspomagać rozwój grzybów. Tworzą też barierę w dostępie do światła, co zaburza rozwój niektórych roślin. Niektórzy właściciele narzekają, że stworzony przez liście muł utrudnia funkcjonowanie w okresie zimowym. Gromadzą się tam odchody zwierząt, na lepkiej powierzchni łatwo o wypadek, a kępy przenoszone przez wiatr mogą zapychać części domostwa, np. rynny lub usytuowane na zewnątrz oczka wodne.
Czym grabić liście?
Klasykę gatunku wśród sprzętów stanowią grabie. Przy większej powierzchni nie zdają one jednak egzaminu. Wtedy lepiej postawić na dmuchawy lub odkurzacze. Te pierwsze „spychają” liście w jedno miejsce, z kolei drugie wtłaczają je do specjalnego pojemnika.
Kiedy zostawić liście w ogrodzie?
O ile grabienie wydaje się naturalną czynnością porządkową w środku jesieni, o tyle istnieje wiele zdań, że liście powinno się zostawić. Wszystko zależy od tego, w jakim miejscu się znajdują. Sprawdzą się w przypadku niektórych roślin – ochronią rabaty przed niskimi temperaturami, a cisom lub bukszpanom zapewnią termoizolację.
Liściasta pokrywa może być źródłem pokarmu dla dżdżownic, dodatkowo stanowi schronienie dla jeży. Ekolodzy zachęcają, by część liści odgarniać dla porządku, a resztę zostawić naturze. Gdy już nie chcemy ich mieć na terenie działki, zawsze można przerobić je na kompost.
Kompostowanie liści – na czym polega
Z zebranych liści drzew lub krzewów można przygotować ziemię liściową. Naturalny nawóz najlepiej wykonać w kompostowniku lub workach w zestawie z substancją wspomagającą. Co istotne, wykonuje się go tylko ze zdrowych okazów, najlepiej rozdrobnionych. Liście dzielą się na miękkie i twarde. Warto je oddzielać i zapewnić sobie równomierny czasowo proces rozkładania. Niektórzy ogrodnicy przyspieszają kompostowanie, dodając do masy azot. Gotowa ziemia liściowa posłuży jako podłoże dla kwiatów lub posianych nasion, ściółkuje się nią również warzywa.
Kwestię dyskusyjną stanowi kompostowanie liści orzecha włoskiego. Znajduje się w nich juglon, który działa toksycznie na inne rośliny.
- Dopiero z opadłych jesienią liści jest on wymywany przez deszcze (wilgoć) i dostaje się do gleby, gdzie zalega – czytamy na stronie Polskie Związku Działkowców.
O ile kompost z orzecha może być szkodliwy dla np. ogórków, pomidorów czy krokusów, o tyle neutralnie reagują na niego inne gatunki typu burak, cebula oraz tulipan.
Tego nie rób z liśćmi. Za palenie grozi mandat
Każdy właściciel posesji ma obowiązek zapewnić bezpieczeństwo nie tylko na terenie wewnętrznym, ale także przy wejściu, czyli np. na chodniku przed. Jeśli nie zdecydujemy się na kompostowanie, utylizacja zgrabionych liści leży w naszej gestii. Należy je zapakować w specjalne worki i wywieźć np. do PSZOK (Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych – przyp. red.), czasem też gminy/miasta organizują bezpłatny odbiór. W niektórych regionach do dyspozycji mieszkańców są także kontenery na odpady zielone.
To, czego nie wolno robić, to palenie liści. Kiedyś na wsiach był to normalny proceder, pozbywano się nie tylko nadmiaru surowca, ale także chorych części drzew, dzisiaj przepisy zabraniają tych czynności. Złamanie przepisów może również objąć relacje sąsiedzkie – dym stanowi zagrożenie dla środowiska i negatywnie wpływa na samopoczucie innych mieszkańców.
- Ani na terenie ogródków działkowych, ani w ogródkach prywatnych domów nie można palić odpadów zielonych – przypomina Straż Miejska.
Osobom, które w ten sposób pozbywają się odpadów, grozi mandat. Wysokość kary może sięgnąć nawet 500 złotych. W przypadku, gdy palenie doprowadzi do pożaru lub zagrożenia życia, wartość grzywny zwiększa się.
Źródła: PZD, Straż Miejska, Instytut Ogrodnictwa - Państwowy Instytut Badawczy w Skierniewicach
