Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy w Dworze Artusa wywoływano duchy?

Karina Bonowicz
Seanse hipnotyczne prof. Czerbaka cieszyły się dużą popularnością.
Seanse hipnotyczne prof. Czerbaka cieszyły się dużą popularnością. nadesłane
W toruński Dworze Artusa nie zawsze odbywały się wielkie koncerty i opery. Swego czasu można było wziąć udział w seansach spirytystycznych, które cieszyły się o wiele większą popularnością niż sztuka wysoka.

Chyba każdemu z nas Centrum Kultury Dwór Artusa kojarzy się przede wszystkim z kulturą wysoką. Nie zawsze tak było.

- Początkowo w Dworze Artusa odbywały się wydarzenia, nazwijmy rzecz po imieniu, drugorzędne - przyznaje Łukasz Wudarski, historyk sztuki i kierownik artystyczny Centrum Kultury Dwór Artusa. - Jeśli chodzi o przełom XIX i XX w., to największymi dwoma wydarzeniami tego czasu był koncert Wieniawskiego i toruńska premiera "Halki" Moniuszki. Ale w Dworze Artusa wywoływano także duchy.

Zanim pojawił się Kaszpirowski

W tym czasie na wielką skalę organizowano seanse magnetyczne czy "hypnotyzerskie", które cieszyły się wielkim powodzeniem. Można śmiało mówić o modzie na tego rodzaje rozrywki.- Dziś mamy showmanów i kabareciarzy, wtedy istnieli "hypnotyzerzy" - wyjaśnia kierownik artystyczny. - Duchy wywoływał niejaki prof. Becker, o czym można było przeczytać w "Słowie Pomorskim". Znajdują się tam ogłoszenia dotyczące seansów spirytystycznch.

Toruń wiadomości

Co ciekawe, występy profesora cieszyły się większą popularnością niż koncerty muzyki klasycznej. - Prasa później ubolewała, że w trzecim Dworze Artusa mamy więcej wydarzeń, dzisiaj byśmy powiedzieli popkulturowych niż tzw. kultury wysokiej - mówi Łukasz Wudarski. - Dziś też animatorzy kultury ubolewają, że na doniosłe wydarzenia kulturalne przychodzi garstka widzów, a na wydarzenia popkulturalne sala zawsze pęka w szwach. Prasa wówczas też się rozpisywała na ten temat i widziała ten problem.

Prasa nie mogła także pominąć tak "doniosłego" wydarzenia, jakim było pojawienie się w Toruniu słynnego medium - prof. Czerbaka. Prof. Czerbak był magnetyzerem, hipnotyzerem, który opracował swój własny system usypiania ludzi - wyjaśnia Łukasz Wudarski. - Oczywiście, system polegał na tym, że usypiał wcześniej opłacone osoby, które zgłaszały się na "ochotnika" do seansu. Profesor najpierw działał w Warszawie. Opisane jest to w książce Magdaleny Samozwaniec "Maria i Magdalena", gdzie autorka przedstawia nie tylko jego historię, ale też historię jego oszustwa. Samozwaniec opowiada, jak to poszła ze swoją słynną siostrą na taki seans Czerbaka i go… zdemaskowała. Profesor musiał więc po demaskacji opuścić stolicę i przeniósł się właśnie do Torunia.

Wczoraj karocami, dziś samochodami

Aż trudno uwierzyć, że ówczesny Dwór Artusa był miejscem takich rozrywek. Chociaż, jeśli sięgniemy do historii obiektu, pierwszy Dwór Artusa nie pełnił roli stricte kulturalnej. Dopiero wybudowania drugiego Dworu Artusa sprawiło, że zaczął on pełnić funkcje artystyczne.

- Istniał wówczas teatr, ale chyba bardziej na zasadzie teatru impresaryjnego, a nie stacjonarnego, bo nie miał on swojego zespołu - wyjaśnia Łukasz Wudarski. - To była niemiecka scena, bo wystawiano tam wówczas na pewno niemieckie przedstawienia. Istniała tam sala teatralna, ale była ona wielofunkcyjna.
Drugi Dwór Artusa okazał się fuszerką budowlaną. Specjalna komisja uznała, że jedynym wyjściem jest zburzenie budynku i postawienie nowego. Nowy budynek był znacznie większy i miał być wielofunkcyjny.

- Miała być tam sala na 500 osób - teatralna i koncertowa, a z drugiej strony miała to być sala balowa. Funkcje Dworu Artusa nie zmieniły się od 1891r.

Potwierdzają to witraże, które znajdują się w Sali Wielkiej Dworu Artusa. Przedstawiają wielkie odkrycia w dziejach ludzkości, ale też nauki, sztuki, rzemiosła.

Wudarski: - One odpowiadają funkcjom Dworu Artusa, bo jest to miejsce, gdzie gromadzili się i gromadzą się nadal wielcy naukowcy i podróżnicy, ale też artyści. Te role, które były przewidziane dla Dworu Artusa dawniej, nie zmieniły się do dziś. Może zmieniło się tylko to, że zamiast karocami podjeżdżamy pod niego samochodami.

Czy dzisiaj można spotkać jakiegoś ducha błąkającego się po salach Dworu Artusa? - Nie spotkałem żadnego, ale myślę, że większość z nich było po prostu wytworem hochsztaplerskich działań Czerbaka - śmieje się Łukasz Wudarski. - Za to bilety na jego seanse można było kupić w najdziwniejszych miejscach Torunia np. u golibrody i u kędziornika. Obecnie na nasze występy nie kupuje się u nich biletów. Chociaż kto wie, może warto o tym pomyśleć…

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska