Czy należałoby ograniczyć maksymalny czas rządów burmistrzów i wójtów? Podobny postulat znajduje się w programach kilku ugrupowań politycznych. Temat zazwyczaj wraca przy okazji wyborów, gdy okazuje się, że spora część samorządowców rządzi od kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat. W ostatnich dniach najwięcej mówi o tym Twój Ruch. Jak przekonują przeciwnicy "dożywotnich" wójtów i burmistrzów, nowa ustawa zapobiegałaby tworzeniu się niezdrowych układów towarzysko-biznesowych i motywowały do lepszej pracy. Samorządowcy wiedzieliby, że mają maksymalnie osiem lat, lub 10 jak chce SLD, aby wykazać się swoimi kompetencjami.
Nie ma żadnej kliki
Z takim osądem sytuacji absolutnie nie zgadza się burmistrz Świecia, rządzący gminą od 24 lat. - Zawsze, gdy słyszę tego typu uwagi, denerwuję się - podkreśla Tadeusz Pogoda. - Myślę, że godzi to w podstawowe zasady demokracji. To przecież mieszkańcy dokonują wyboru. W przypadku wyborów bezpośrednich sytuacja jest bardzo klarowna. Wygrywa ten, który cieszy się największym uznaniem społeczności. Nad czym tu dyskutować? - zaznacza. - Moje stanowisko w tej sprawie nie zmienia się od dobrych 10 lat.
Jednocześnie Pogoda przekonuje, że zarzuty jego konkurentów dotyczące skostniałych struktur urzędu wraz z jego otoczeniem i blokowanie dobrych pomysłów opozycji, nie znajdują pokrycia w faktach. - Jeśli któryś z konkurentów uważa, że potrafi lepiej rządzić, niech przekona o tym mieszkańców - zaznacza. - Niech sprawi, by z opozycji przeszedł do ugrupowania rządzącego.
Odstawieni na boczny tor
Adam Licznerski, który nie musi martwić się o wynik głosowania 16 listopada, również krytycznie odnosi się do pomysłów części polityków. - Wydaje mi się, że efekt byłby odwrotny do zamierzonego - stwierdza. - W pierwszej kadencji wójt dopiero uczyłby się rządzenia. W drugiej być może coś udałoby się mu zrobić, ale nawet gdyby nie wyszło, to pewnie nie ubolewałby nad tym, bo i tak jego kariera w urzędzie byłaby skończona.
W ocenie wójta wprowadzenie nowych przepisów należałoby traktować jako wyraz braku zaufania do Polaków. - Czy to oznacza, że jeszcze nie dorośliśmy do demokracji? - pyta. - Nie umiemy ocenić, który kandydat jest dobry, a który zły? Na boczny tor trafiałoby wielu dobrych fachowców.
Zobacz także: Tadeusz Majewski: - To wyborcy zdecydują, czy potrzebna jest zmiana pokoleniowa
A co z posłami?
Z opiniami swoich przedmówców całkowicie zgadza się burmistrz Nowego, który za niespełna trzy tygodnie po raz drugi będzie walczył o sprawowany urząd.
- W tej dyskusji, która w mojej ocenie jest chęcią odwrócenia uwagi Paków od innych problemów, należałoby postawić pytanie czy podobne ograniczenie nie powinno też dotyczyć: posłów, senatorów i innych polityków, których wpływ na jakość życia w kraju jest większy niż burmistrzów i wójtów - mówi z przekąsem Czesław Woliński.