Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Daleko od Kaukazu

Agnieszka Romanowicz [email protected]
Uczniowie Szkoły Podstawowej w Grupie, zazwyczaj znudzeni szkolnymi występami, z wielkim zainteresowaniem obejrzeli przedstawienie kolegów z Czeczenii. Mali uchodźcy pierwszy raz mieli okazję pokazać swoje tańce publicznie. Dotychczas tradycję wolnej Czeczenii musieli ukrywać w domach.
Uczniowie Szkoły Podstawowej w Grupie, zazwyczaj znudzeni szkolnymi występami, z wielkim zainteresowaniem obejrzeli przedstawienie kolegów z Czeczenii. Mali uchodźcy pierwszy raz mieli okazję pokazać swoje tańce publicznie. Dotychczas tradycję wolnej Czeczenii musieli ukrywać w domach. fot. Andrzej Bartniak
Mali muzułmanie z Czeczenii od razu pokochali naszą ojczyznę. Miłości do swojej dopiero się uczą.

Wojna w Czeczenii (1994 - 1999)

Wojna w Czeczenii (1994 - 1999)

Jeden z najkrwawszych konfliktów we współczesnym świecie. Ma podłoże ekonomiczne - Rosji zależy na czeczeńskich złożach ropy naftowej. Uwagę świata przyciąga determinacja czeczeńskich bojowników, odpornych na potęgę militarną Rosji. Niestety, partyzancki opór powoduje, że po obu stronach rośnie liczba ofiar, głównie młodych chłopaków. Szacuje się, że wojna w Czeczenii pochłonęła blisko 10 tys. rosyjskich żołnierzy i 80 tys. czeczeńskich cywilów i partyzantów. W Polsce znalazło schronienie ok. 1500 uchodźców z Czeczenii.

Specjalnie dla nich przygotowano w klatce jednego z bloków meczet. Dla nich, czyli dla kilkudziesięciu uchodźców z Czeczenii. Blok stoi na osiedlu w Grupie. Pierwsi Czeczeni wprowadzili się do niego w wakacje ubiegłego roku.

- Wiedzieliśmy o tym wcześniej, bo były konsultacje z mieszkańcami, urzędnikami. Nastał pierwszy września i do szkoły przyszły pierwsze dzieci. Każde w białej bluzce z czerwoną kokardą. Uczesane jak w radzieckiej książce. Każde z kwiatem i bombonierką dla wychowawcy. Do zerówki przyjęliśmy aż ośmiu uchodźców, Polaków było siedmiu - wspomina Piotr Kowalski, dyrektor Szkoły Podstawowej w Grupie.

Dla nauczycieli był to szok. Wcale tego nie ukrywają. Dobrze wiedzą, że niewiele jest takich szkół, jak ta - gdzie 56 na 380 dzieci to mali, zranieni, wystraszeni uchodźcy.

Nie znający języka polskiego, z bardzo innej kultury - gdzie np. dziewczętom nie wolno pokazywać na wf nóg. - Urząd do Spraw Uchodźców w Warszawie był do tego przygotowany. Już we wrześniu dwóm nauczycielom i mnie zorganizowali szkolenie prowadzone przez młodą dziewczyną, która rok mieszkała w Czeczenii. Chodziło przede wszystkim o to, byśmy przez naszą niewiedzę nie urazili tych maluchów - tłumaczy dyrektor.

Bo skąd mieli wiedzieć, że chłopca przy dziewczynkach karcić nie wypada? Że nie wolno łapać się za dłonie; nawet w tanecznym wężu? Że na wycieczkę czy obóz trzeba zabrać same nowe rzeczy?

Mimo że to i tak łagodna odmiana muzułmanizmu kadra szkoły w Grupie drżała przed nowym, kulturowym wyzwaniem.

Cierpienie na rysunku
Akurat strach to uczucie, które tym dzieciom jest dobrze znane. Kilkoro z nich straciło ojców, niektórzy zaginęli. Jedna mama powłóczy nogą. To "pamiątka" po wybuchu.

Chłopiec z zerówki ma wypaloną skórę na główce po bombardowaniu. Na dźwięk fajerwerków mówi, że tak samo było, gdy bomby spadały na Grozny (w 2003 roku ONZ nazwała Grozny najbardziej zniszczonym miastem na ziemi - przyp.red.) Inny maluch ciągle rysuje czołgi. - Dzięki rysunkom dużo się o nich dowiadujemy.

Oglądamy czarne, spalone domy; eksplozje, strach - wylicza Ewa Wójcik, opiekunka czeczeńskich uczniów.

Zajmuje się nimi w harcówce, gdy Polacy mają lekcje religii. Na ścianach wisi czeczeński alfabet, zdjęcia uczniów ze szkolnych występów w ich narodowych strojach, piękne widoki Kaukazu.

Dziewięcioletni Said wpada do harcówki po lekcjach, żeby pokazać pani Ewie swoje kolorowanki. - Pani da jeszcze. Jeszcze taką bym chciał - pokazuje skserowaną rycinę.

- Czeczenia jest piękna? - zastanawia się, gdy słyszy, że te góry na obrazie to jego ojczyzna. Wielkie, czarne oczy Saida patrzą na Kaukaz i dziwią się szczerze. - Tu jest pięknie. Bardzo pięknie - ożywa Said i pokazuje obrazki, przymocowane wokół pinezkami do boazerii w harcówce.

- Dzieci nie lubią rozmów o Czeczenii - kwituje pani Ewa.

Tradycję Czeczeni od zawsze musieli chować w swoich domach. - Tańce narodowe zarezerwowali dla ślubów. Nie było wolnej Czeczenii, historii zakazano w szkołach. Była Rosja i strach. Więc, gdy dzieci zobaczyły tutaj, jak na ich przedstawieniu w szkole zamurowało wszystkich uczniów (bo naprawdę byli zafascynowani) spojrzały na Czeczenię przychylniej - zauważa pani Wójcik.

Smak Kaukazu
Największy hit ostatniego sezonu w szkole, to sukces Czeczeńców na ogólnopolskim konkursie "Kraje świata". Wspaniale opowiedzieli o swoich narodowych obyczajach. I to po polsku, mimo że niektórzy doszli do szkoły zaledwie cztery miesiące temu. Czeczeńcy ujęli jury autentycznością. Zdobyli trzecie miejsce. W nagrodę pojadą na pięciodniową wycieczkę do sanktuarium Góry św. Anny.

Pokazali Polakom czeczeńskie tańce i czeczeńską kuchnię. - Nasze stoisko cieszyło się największym zainteresowaniem. Uwagę przykuwały potrawy, przygotowały je czeczeńskie mamy - podkreśla Ewa Wójcik.

Czeczeńskie pierożki z twarogiem i pokrzywami, placki z mąki kukurydzianej (jak nasze kopytka) i chałwa, czyli ciasto makaronowe, nasączone miodem i oblepione bakaliami. - To bardzo słodkie, chrupiące paluszki. Pycha! - zapewnia pani Wójcik.

Prawdopodobnie podczas tegorocznego Festiwalu Smaku w Grucznie (22 i 23 sierpnia) będzie można skosztować potraw tradycyjnej kuchni Czeczenów.

Mimo serdeczności, z którą Czeczeni spotkali się w Grupie i przyszłości, jaką tu dla siebie widzą, niewielu z nich zostanie dłużej. Po uzyskaniu statusu uchodźcy rodzice wkraczają w normalną, polską rzeczywistość. Muszą iść do pracy. A w lasach wokół Grupy nie ma za dużo zajęcia. - Stąd rotacja. Niektórzy łapią etat w Kwidzynie, inni w Grudziądzu. Wyjeżdżają z rodzinami. Tracimy z nimi kontakt. Dzieci przychodzą do szkoły i odchodzą. Pożegnaliśmy już ponad dwadzieścioro z nich - ubolewa dyrektor.

Szkoła wielu kultur
Żałuje, bo on i nauczyciele zżywają się z czeczeńskimi rodzinami. - Po ramadanie zapraszają nas na uczty. Obchodzą wówczas trzydniowe święta. Jest bardzo wesoło, rodzinnie. Dorośli Czeczeńcy ufają nam, proszą o wsparcie w wielu osobistych sprawach - wyjaśnia Ewa Wójcik.

- Szczycimy się tym, że ich znamy, że pracujemy w wielokulturowej szkole. To rzadkość w Polsce. Nawet w wielkich miastach - dodaje dyrektor.

Jaki los czeka Czeczeńców w Polsce? - Najważniejsze, że czują się i są bezpieczni. Że dzieci wyciszyły się, wyrwały z koszmaru, o którym ciągle nie potrafią mówić - Ewa Wójcik podkreśla. - Nie boję się tego, czy będą u nas akceptowani. Mieszkańcy Grupy - i dzieci, i dorośli - udowodnili, że jesteśmy życzliwym, tolerancyjnym narodem. Przynajmniej wobec Czeczenów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska