- Tracimy ważnego członka w najwyższych władzach, ale już mamy taką markę, że dobrze sobie poradzimy - mówi "Pomorskiej" prosto z Osaki Krzysztof Wolsztyński, prezes KPZLA.
"Żelazna Dama" polskiej lekkiej atletyki w pierwszej turze głosowania tylko między kandydującymi kobietami uzyskała 108 głosów i zajęła piąte miejsce na sześć kandydatek (gorsza była tylko Claire Chehab z Libii - 55). Do rady awansowały automatycznie cztery, ostatnia z nich - Pauline Davis-Thompson z Bahrajnu - uzyskała 130 głosów. Szewińska z Chebab przeszły do dodatkowego głosowania.
W nim prezes PZLA uzyskała tylko 103 głosy i była dwunasta, a do Rady IAAF awansowało... jedenaście osób (w sumie z kobietami liczy ona 15 osób). Tym razem do nominacji zabrakło 10 głosów, aby pokonać ostatniego Leonarda Chuene z Republiki Południowej Afryki.
Wszyscy znają Bydgoszcz
Kongresowi IAAF i całym mistrzostwom świata seniorów, które rozpoczną się w najbliższą sobotę, z bliska przygląda się delegacja Bydgoszczy z prezydentem Konstantym Dombrowiczem na czele. Podstawowy cel to oczywiście promocja miasta i przyszłorocznych mistrzostw świata juniorów. - Takie jest życie. Oczywiście, dobrze jest mieć swojego człowieka w najwyższych władzach, ale zapewniam, że nie popsuje to naszych planów - mówi "Pomorskiej" Krzysztof Wolsztyński, wiceprezes PZLA i szef kujawsko-pomorskiej LA. - To nie jedna osoba decyduje o przyznaniu wielkich imprez, a poza tym Irena Szewińska nadal jest działaczem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego i będzie ściśle współpracować z IAAF.
Poprzez organizację wielu imprez w przeszłości jesteśmy znani nawet w dalekiej Japonii. Nasze stoisko promocyjne jest oblegane, wszyscy uczą się, jak wymawia się poprawnie nazwę "Bydgoszcz". Promujemy się stojąc w jednym szeregu z tak wielkimi metropoliami, jak Moskwa, Berlin czy Pekin. Mówiąc wprost - jesteśmy w kręgu zainteresowań wszystkich. Na pewno będziemy poważnie brani pod uwagę przy organizacji kolejnych wielkich imprez.
Bubka pogratulował
Zgodnie z przewidywaniami, na kolejną 4-letnią kadencję prezydentem IAAF został 74-letni Senegalczyk Lamine Diack, jako jedyny kandydat, wybrany zresztą olbrzymią liczbą głosów (167 ze 176). Będzie miał czterech zastępców, a spośród nich najwięcej głosów otrzymał ukraiński car tyczki Siergiej Bubka (167 ze 192), który zresztą przebywał ostatnio w Bydgoszczy. - Bubka przyszedł do naszego stoiska. Pogratulowaliśmy mu wyboru, a on z kolei pogratulował nam świetnej prezentacji i znów wyraził uznanie o tym, co zobaczył w Bydgoszczy. To najlepszy dowód, jak jesteśmy znakomicie postrzegani w świecie lekkoatletycznym - mówi Krzysztof Wolsztyński, który jest również dyrektorem przyszłorocznych MŚ juniorów. -
A pamiętajmy, że każda porażka wzmacnia. Jestem pewien, że wkrótce Irena Szewińska wróci na eksponowane miejsce w IAAF. My skupiamy się jednak na swoich sprawach, bo nie tylko Bydgoszcz, ale cały region kujawsko-pomorski jest dla nas najważniejszy.