Z najstarszą grupą grał w IV lidze zaledwie sezon. Został zauważony i przeszedł do GKS Bełchatów. - W tym klubie spędziłem dwa lata - mówi Damian Podlasiński. - Kiedy dołączyłem, grali w ekstraklasie. Potem spadli do I ligi. Rzadko zdarzają się tak duże awanse, więc byłem bardzo szczęśliwy, że mi się udało i podpisałem kontrakt. Byłem w kadrze pierwszego zespołu - drugim bramkarzem. Na murawę wybiegłem, gdy byliśmy w I lidze dwa razy. Po tym sezonie trafiłem do Lechii Gdańsk. Był to transfer definitywny. I choć miałem wyjechać daleko od domu, to cieszyłem się, że znów do klubu ekstraklasy. Z czasem do wyjazdów się przyzwyczaiłem. Dom opuściłem mając 16 lat. Do Gdańska przyjechałem w lipcu. Byłem w kadrze pierwszej drużyny, około ośmiu razy siedziałem na ławce rezerwowych, ale nie udało mi się wyjść.
Czasu spędzonego w Lechii nie żałuje. Jak mówi, wiele się nauczył i zrobił znaczny postęp. - Priorytetem dla mnie jest jednak regularna gra - dodaje bramkarz. - W Gdańsku miałem ku temu okazję tylko z rezerwami, które są w III lidze. Kiedy pojawiła się zatem propozycja przejścia do Chojnic, byłem na tak. To zawsze I, a nie III liga.
Jest ambitny i zapowiada, że powalczy, by się przebić do meczowej "jedenastki".- Moim atutem jest wzrost, mam 195 cm, co pomaga w bramce - podkreśla 19-latek. - Łatwiej też grać na przedpolu, bliżej do każdej piłki. Przychodzę do Chojnic, by grać. Z całym szacunkiem do doświadczonego Rafała i młodego Michała, będę chciał się przebić do składu.
Przyznaje, że ciężko przygotowywał się do sezonu z Lechią, m.in. podczas obozów w Turcji i w Hiszpanii. - Trenowałem aspekty przedpola, sytuacje 1:1, między nogami - wymienia. - Przepracowałem ten czas bez kontuzji. W całej karierze mnie one omijają.
Jaki ma cel na Chojnice?
- Grać regularnie, każdy mecz jest ważny - podkreśla.
Czytaj e-wydanie »