- Na pierwszym zebraniu nauczycielka zasugerowała nam kupno dodatkowych materiałów - opowiada tata pierwszoklasisty z Bydgoszczy. - Powiedziała, że elementarz MEN to za mało. Potrzebne były m.in. dodatkowe ćwiczenia. W sumie wydaliśmy 45 zł. Oczywiście, to i tak mniej niż zapłacilibyśmy za zestaw podręczników, który kosztuje ponad 200 zł, ale po co było to całe gadanie o książkach za darmo.
Tak jest w większości szkół. Rodzice płacą za dodatkowe materiały do nauki bez mrugnięcia okiem, choć szkoła nie może namawiać ich do takich zakupów.
Czytaj: Najważniejsze zmiany w nowym roku szkolnym
W praktyce uczniowie korzystają z bezpłatnego podręcznika i dokupionych przez rodziców do niego ćwiczeń. - Ministerstwo przekazało dotację na podręczniki i to powinno szkołom wystarczyć - stwierdza Justyna Sadlak z biura prasowego MEN.
I oficjalnie wystarcza. - Nie otrzymaliśmy żadnych zgłoszeń, aby doszło do nieprawidłowości w tej sprawie - mówi Jolanta Metkowska, p.o. dyrektora wydziału nadzoru edukacji Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy.
Bo też szkoły niechętnie rozmawiają na ten temat. - Wykorzystujemy materiały zakupione z dotacji, ale nasi nauczyciele je wzbogacają - mówią oględnie dyrektorzy placówek.
Czytaj: Bój na darmowe elementarze. Który wybrać?
Tymczasem wczoraj premier Ewa Kopacz zapowiedziała, że w przyszłym roku szkolnym kolejni uczniowie dostają darmowe podręczniki.
Więcej dzisiaj (2.10.) w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej". Możesz kupić też e-wydanie.
Czytaj e-wydanie »