Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawid Hemke: bydgoski model od sesji ekstremalnych

Tomasz Skory
Lubię sesje, które wymagają ode mnie pewnego poświęcenia. Nie mam problemów, by radykalnie schudnąć, mocno przytyć, przypakować, czy się zapuścić. Czasami wyglądam naprawdę fatalnie - mówi Dawid Hemke, pielęgniarz na oddziale intensywnej terapii dzieci i model od sesji ekstremalnych.

Z Dawidem Hemke, pielęgniarzem na oddziale intensywnej terapii dzieci i modelem od sesji ekstremalnych, rozmawia Tomasz Skory.

Słyszałem, że miał Pan szansę na międzynarodową karierę?
Z tą szansą to za dużo powiedziane. Współpracowałem z jedną z warszawskich agencji, która chciała mnie wysyłać za granicę, ale w ogóle się tego nie podjąłem. Nie chciałem. Międzynarodowa kariera, a nawet krajowa, specjalnie mnie nie kręciły.

Jednak nie każdy dostaje takie propozycje, a z kontraktem w Paryżu czy Mediolanie przeważnie wiążą się przyzwoite pieniądze. Nie kusiło?
W świat modelingu wszedłem dość późno, bo w wieku 27 lat. Pracowałem już wówczas jako pielęgniarz, a to, co zarabiam w szpitalu, wystarcza mi na chleb oraz jedyny mój nałóg - komiksy. Nie mam potrzeby pławienia się w luksusie i chwalenia bogactwem.

Ale nie zaprzeczy Pan, że lubi wyzwania i ciekawe projekty. Wydaje mi się, że bycie sławnym ułatwia do nich dostęp.
Mogłoby tak być, ale praca agencyjna jest bardzo restrykcyjna i wiążąca. Owszem, byłoby miło pozwiedzać świat, być może współpracując z modowymi gwiazdami. W gruncie rzeczy to jednak praca jak każda inna. Mówiąc brzydko, chałturzy się, wykonuje zlecenia dla fajnej kasy, na które niekoniecznie ma się ochotę. Może w międzyczasie trafiłby się ciekawy projekt, natomiast po drodze musiałbym robić wiele rzeczy, które mnie nie kręcą. Możemy sobie podywagować, jakby to było być modelem z najwyższej półki, przebierać w ofertach jak w ulęgałkach, ale tu już wchodzimy w sferę fantazji.

Jeśli ani pieniądze, ani sława Pana nie kręcą, to jak znalazł się Pan w agencji modelingowej?
Moja przygoda z modelingiem zaczęła się od przypadku. Kiedyś nad morzem wypatrzył mnie fotograf i zapytał czy może mi zrobić parę zdjęć. Powiedział, że potem przyśle mi je pocztą - internet wtedy jeszcze raczkował. Do końca nie wierzyłem, że je kiedyś dostanę, ale jednak dotarły. Pokazywałem je znajomym, jako wakacyjną pamiątkę, a oni mówili „dobrze wyglądasz, może coś byś dalej w tym kierunku zrobił”. A ja pukałem się w czoło. Gdzie ja, pochodzący z małej wsi pielęgniarz, modelem zostanę? Ale jak mi już któraś osoba z kolei to samo powiedziała, pomyślałem, że spróbuję i nie będę się rozdrabiać, tylko pójdę na całego. Wysłałem zdjęcia do jednej z topowych wówczas agencji modelingowych w Polsce i zaprosili mnie do współpracy.

Pukałem się w czoło. Gdzie ja, pochodzący z małej wsi pielęgniarz, modelem zostanę?

Teraz nie jest Pan z nikim związany, ale ogranicza się do fotografii artystycznej.
Z tego pieniędzy nie ma żadnych, robię to, by dać ujście swoim artystycznym zapędom oraz mieć odskocznię od prozy życia. Sam decyduję, co chcę, z kim chcę i kiedy chcę, wybierając tylko te projekty, które mocno mnie inspirują. Obecnie prawie już nic nie tworzę, bo to, co naprawdę chciałem zrobić, już powstało, a powielać się nie ma sensu

Pana najbardziej pracowity okres to chyba rok 2015 i konkurs Hasselblad Masters?
Hasselblad to jeden z najbardziej prestiżowych konkursów na świecie, a portret zrobiony z Piotrkiem Pietrygą dostał się do ścisłej dziesiątki. W tym konkursie jest tylko jedno miejsce na podium, zwycięzca bierze wszystko, ale drogą pantoflową dotarło do nas, że nasz „Marynarz” otarł się o pierwsze miejsce. Po tym zdjęciu zacząłem być rozpoznawany i rozchwytywany. Trzy kolejne lata to był okres hossy, poznawania wielu ludzi i robienia z nimi różnych zdjęć.

Dawid Hemke: bydgoski model od sesji ekstremalnych
Antonina Dolani

Sesje ekstremalne: utrata wagi, tatuaże, BDSM i życie bezdomnego. Rozmawiamy o najciekawszych projektach fotograficznych.

Mam taką zasadę, że w każdą rolę chcę wejść całym sobą. Bardzo fajnym doświadczeniem była sesja, gdzie wcielałem się w bezdomnego. Musiałem się bardzo zaniedbać – zapuściłem się, zarosłem, nieco schudłem. Na kilka dni przed sesją przestałem się myć.

W tym czasie zrealizował Pan dużo ciekawych projektów i ma na swoim koncie nietypowe sesje. Które najbardziej zapadły Panu w pamięć?
Jak Pan zauważył wcześniej, uwielbiam wyzwania. Z racji tego, że mało co mnie ogranicza i nie mam potrzeby, by bez przerwy wyglądać dobrze, jak z żurnala, lubię sesje, które wymagają ode mnie pewnego poświęcenia. Nie mam problemów, by radykalnie schudnąć, mocno przytyć, przypakować, czy się zapuścić. Czasami wyglądam naprawdę fatalnie. Teraz na przykład postanowiłem się zagłodzić, by wyglądać jak Christian Bale w „Mechaniku”.

To już chyba trochę niebezpieczne?
Niebezpieczne, więc nie wiem czy się uda. Traktuję to jak wyzwanie, ale bez spiny. Gdyby mi za to płacili, to pewnie wyglądałoby inaczej, ale robię to dla siebie, więc nie będę płakać, jak się nie uda. Natomiast wracając do pytania, to z takich rzeczy, które sprawiły mi frajdę: umówiłem się kiedyś z fotografką na sesję, którą mogę nazwać roboczo „więzienne rosyjskie tatuaże”. Przez kilka miesięcy ćwiczyłem z trenerem, by nie tyle przypakować, co się wyżyłować, a potem wizażystka przez kilka godzin malowała na mnie tatuaże. Wymagało to od wszystkich dużo czasu i cierpliwości.

Trenować kilka miesięcy dla paru klatek...
Mam taką zasadę, że w każdą rolę chcę wejść całym sobą. Bardzo fajnym doświadczeniem była sesja, gdzie wcielałem się w bezdomnego, na którą się umówiłem z Michałem Buddabarem. Musiałem się bardzo zaniedbać – zapuściłem się, zarosłem, nieco schudłem. Na kilka dni przed sesją przestałem się myć, a dzień przed mocno się upiłem. Wieczorem Michał chciał mnie położyć do łóżka, jednak zaprotestowałem i położyłem się w kącie na ziemi. Wcześnie rano budziłem się cały obolały, z ostrym kacem i w takim stanie pojechaliśmy na miasto. To było bardzo interesujące przeżycie, szkoda tylko, że nawet najlepsze zdjęcia nie oddadzą całego wkładu przygotowań.

W ramach projektu „All day Ophelion” przez cały rok, codziennie udawał Pan topielca, nawet w lodowatej wodzie, stąd między innymi opinia, że jest Pan modelem od zadań ekstremalnych. Czy było jakieś wyzwanie, którego Pan odmówił? Coś, czego nie zrobiłby dla zdjęcia?
Na pewno nie wskoczę do wrzątku (śmiech). Choć w zeszłym roku zaliczyłem gorące źródło na Islandii, razem z Moniką Cichoszewską. Natomiast odmówiłbym sesji, w której mogłaby się zdarzyć krzywda drugiej osobie. Miałem duży problem psychologiczny, gdy pewna modelka zaprosiła mnie do zdjęć w klimacie BDSM i chciała żebym ją bił. Żeby coś wyszło dobrze, trzeba się w to mocno wczuć, a ja miałem opory, żeby sprać kobietę po tyłku.

A jakich wyzwań chciałby się Pan jeszcze podjąć?
Marzę o zrobieniu wystawy ze wspomnianego projektu ofelionowego. Natomiast w kwestii samych zdjęć, to już chyba zostało mi do zrobienia tylko porno (śmiech). Takie artystyczne, bardzo sensualne i niedopowiedziane. Nie wiem, jak to ująć, bo każdy człowiek inaczej odbiera co jest pornografią, erotyką czy sztuką. Jeżeli wyjść z założenia, że zdjęcie ze stojącym penisem to pornografia, to takie już powstało. Zrobiłem to z Renatą Młynarczyk i do tej pory jest moim najtrudniejszym zrealizowanym wyzwaniem fotograficznym, tak fizycznie, jak i psychicznie.

Na czy polegała ta trudność? Z podzieleniem się swoją intymnością, zaufaniem fotografowi?
Reni ufam bezgranicznie i bardzo lubię z nią współpracować. Natomiast trudność polegała na takim fizycznym pobudzeniu się przy drugiej osobie, gdy nie jest to sytuacja erotyczna. Wydawało mi się wcześniej, że to będzie proste, natomiast w trakcie wyglądało dość komicznie. Jedno zdjęcie w potrójnej ekspozycji, utrwalane aparatem wielkoformatowym robiliśmy prawie godzinę, bo nie stawałem na wysokości zadania (śmiech).

Odmówiłbym sesji, w której mogłaby się zdarzyć krzywda drugiej osobie. Miałem duży problem psychologiczny, gdy pewna modelka zaprosiła mnie do zdjęć w klimacie BDSM i chciała żebym ją bił.

Dawid Hemke: bydgoski model od sesji ekstremalnych
Renata Młynarczyk

Pan pielęgniarka: jakich cech wymaga zawód pielęgniarza? Rozmawiamy o pracy w szpitalu, intensywnej terapii i opiece nad dziećmi.

Już samo to, że czyjeś dziecko trafia na oddział, jest traumatycznym przeżyciem, więc gdy przychodzi taki dziwnie wyglądający osobnik i zaczyna się zajmować ich maleństwem, początkowo bywają zaskoczeni.

Na co dzień pracuje Pan jako pielęgniarz. Jak Pan trafił do tego zawodu?
Zawsze lubiłem nauki przyrodnicze, więc po liceum zdawałem na biologię i na leśnictwo. Wtedy wyglądało to tak, że część punktów na studia była z egzaminu, a część ze świadectwa maturalnego, które niestety w moim przypadku nie było wysokich lotów. Zabrakło mi kilku punktów, więc nigdzie się nie dostałem, ale byłem tuż pod kreską. Złożyłem pismo, że jak ktoś zrezygnuje, to ja z chęcią zajmę jego miejsce, a w międzyczasie, żeby uciec przed wojskiem, zapisałem się do studium medycznego. Jesienią okazało się, że jednak dostałem się na biologię, więc postanowiłem zrobić obydwa kierunki. A jak skończyłem studium medyczne, drugi raz spróbowałem dostać się na leśnictwo i tym razem mi się udało. Tym sposobem mam trzy zawody – biolog, leśniczy i pielęgniarz.

Ostatecznie wybrał Pan pracę w szpitalu.
Nadal najbardziej kręci mnie biologia, jednak moja mama była nauczycielką, więc znam dobrze plusy i minusy tego zawodu. Pracy w lesie po prostu się przestraszyłem, uważając, że nie poradzę sam sobie na leśniczówce. Natomiast z pielęgniarstwem jest tak, że jest 5-letni okres karencji od otrzymania dyplomu i jeżeli nie podejmie się pracy w zawodzie, przepada prawo do jego wykonywania. W ostatnim roku olewania tego kierunku, mama wyszukała ogłoszenie w gazecie, że szpital szuka pracowników i wysłała mnie w końcu do roboty. I tak mija mi już 15 lat w tym zawodzie.

Coś chyba musi Pana trzymać w tym miejscu?
Łatwo przywiązuję się do ludzi i miejsc. Nie lubię zmian w najbliższym otoczeniu, więc jak już się czegoś złapię, to się tego trzymam. Zdecydowanie to nie jest nudna praca, gdzie robi się codziennie to samo, ściele łóżko, rozdaje leki i tyle. Pracuję na intensywnej terapii. Dużo się tu dzieje, więc można się wykazać. Kolejna rzecz, to dziewczyny, z którymi bardzo dobrze mi się współpracuje. Zrezygnowałbym gdyby mój pracodawca w jakikolwiek sposób blokował mnie artystycznie. Wiele modelek z tego powodu robi zdjęcia pod pseudonimami, obawiając się, że mogłyby mieć nieprzyjemności w pracy. Na szczęście nie mam tego problemu.

Zajmuje się Pan dziećmi. Ciekaw więc jestem, czy jak przychodzi Pan czasem zarośnięty i zaniedbany, bo przygotowuje się do jakiejś sesji, to rodzice pacjentów nie patrzą na Pana z niepokojem?
Już samo to, że czyjeś dziecko trafia na oddział, jest traumatycznym przeżyciem, więc gdy przychodzi taki dziwnie wyglądający osobnik i zaczyna się zajmować ich maleństwem, początkowo bywają zaskoczeni. Jednak rodzice widzą, że nie jestem osobą z przypadku, tylko wykonuję swój zawód profesjonalnie. Z czasem przestają zwracać uwagę na wygląd, tylko na to, co robię, zawierzając życie swojego dziecka moim umiejętnościom.

A fakt, że jest Pan mężczyzną, których w tym zawodzie wciąż jest niewielu, ma jakieś znaczenie?
W przypadku dużych pacjentów przydaje się siła fizyczna (śmiech). Nie wiem jak to wygląda na Zachodzie, ale polskie społeczeństwo mocno deprecjonuje i upraszcza pielęgniarstwo, nad czym strasznie ubolewam i jak tylko mogę zwalczam takie zachowania. Spory procent ludzi z automatu mówi do mnie „panie doktorze”, wyłącznie z racji mojej płci. Od razu wyprowadzam ich z błędu, ale wiele osób jak słyszy, że jestem pielęgniarzem, nagle nie wie jak się do mnie zwracać, bo do pielęgniarki najczęściej woła się „siostro”, a „bracie” przecież brzmi jeszcze bardziej głupio.

Tak stereotypowo, czy rodzice małych pacjentów nie wolą, jak zajmują się nimi kobiety? Bo „matczyny instynkt” i tak dalej?
Nie, nigdy nie spotkałem się z taką prośbą. Natomiast zdarza się, że przytomne nastolatki wolą, by zajmowały się nimi pielęgniarki, bo się wstydzą. Na intensywnej terapii, gdzie walczy się o życie, płeć ratownika traci jednak znaczenie.

Dawid Hemke: bydgoski model od sesji ekstremalnych
Ewelina Konior Słowińska

Jakich cech wymaga zawód pielęgniarza?
Cierpliwość to podstawa! Konieczna jest też sumienność, pokora oraz bardzo obszerna wiedza medyczna.

Czy te cechy korespondują jakoś z cechami dobrego modela?
Myślę, że doskonale z nimi korespondują. Cierpliwość przydaje się w fotografii analogowej, gdzie proces powstawania zdjęcia trwa bardzo długo. Pokora również, bo ci, co gwiazdorzą, bardzo szybko są wycinani ze środowiska. Natomiast różnorakie zainteresowania mocno inspirują.

Usłyszał Pan kiedyś, że się marnuje w szpitalu? Że powinien żyć z pozowania do zdjęć?
Pewnie! Dużo osób mi tak mówi. Jak opowiadam, że robię zdjęcia i na tym nie zarabiam, a nawet czasem dopłacam, to wszyscy robią wielkie oczy. „Pracujesz w szpitalu, jako jakiś pielęgniarz, a nie bierzesz kasy za zdjęcia? Coś jest nie halo!”. Jednak, jak już wspomniałem, dość wcześnie zdałem sobie sprawę z tego, że nie zależy mi na karierze. Nie chcę, by moje życie zmieniło się w wyścig szczurów. Praktycznie nie istnieję medialnie, nie mam instagrama, fanpage’a, czy strony internetowej, a na portalu fotograficznym, gdzie założyłem konto, nic już nie publikuję. Wolę robić co chcę i żyć jak chcę. Więcej do szczęścia nie potrzebuję. W wolnym rytmie delektuję się chwilą.

Jak opowiadam, że robię zdjęcia i na tym nie zarabiam, a nawet czasem dopłacam, to wszyscy robią wielkie oczy. „Pracujesz w szpitalu, jako jakiś pielęgniarz, a nie bierzesz kasy za zdjęcia? Coś jest nie halo!”.

Dawid Hemke: bydgoski model od sesji ekstremalnych
Gosia Żuk
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dawid Hemke: bydgoski model od sesji ekstremalnych - Express Bydgoski

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska