Moczarka rośnie tylko w czystych wodach. Kiedy Brda była czystsza, też się tam zalęgła. Kąpiąc się w Decznie wydaje nam się, że to glony. Jednak to cenny nabytek w akwariach hobbystów. Nie można jej jednak wyciągać z jeziora, żeby nie ingerować w naturalne środowisko wody.
Ten zakaz nie jest jednak problemem tylko dla miłośników rybek. Największe trudności sprawia właścicielom ośrodków znajdujących się nad jeziorem Deczno. Dzierżawcy miejskiej plaży codziennie z terenów pomiędzy pomostami wybierają oderwane ze środka jeziora części roślin, które wiatr spycha na brzeg.
- Jeszcze w trakcie zimy na lód wyrzuciliśmy 30 wywrotek piasku. Przyszła odwilż i wszystko ładnie nam spadło na dno. W ten sposób nieco przygnietliśmy rosnącą moczarkę. Powtórzymy taką akcję jeszcze przez kilka zimowych sezonów i może będzie spokój. Jednak i tak codziennie trzeba będzie zbierać to, co przyniesie wiatr - mówi Marek Kawecki, pracownik ośrodka. Roman Żabka, współwłaściciel "Rusałki" ma podobne doświadczenie: - Razem z ratownikiem codziennie czyścimy teren między pomostami. Żeby uniknąć napływania może postawię w wodzie siatkę z małymi oczkami, która zatrzyma napływ moczarki.
Trzeba z tym żyć
Okazuje się, że to jedyne wyjście. - Pływanie motorówką to posunięcie powszechne, ale zupełnie nieskuteczne. Tylko tnie moczarkę. Dlatego nie wydajemy zgody na pływanie łodziami silnikowymi po Decznie. Trzeba nauczyć się z tym żyć, nie można ingerować w naturalne środowisko wodne. Jedyne rozwiązanie to np. postawienie siatek - mówi Arkadiusz Nicpoń, ichtiolog zOkręgu Bydgoskiego Polskiego Związku Wędkarskiego.