Ledwo bowiem na tor wrócił Andreas Jonsson, kości połamał Krzysztof Buczkowski. Junior Polonii, trzeci zawodnik pod względem skuteczności w zespole, będzie pauzował przynajmniej kilka tygodni. W poniedziałek, w jednym z bydgoskich szpitali, przeszedł operację obojczyka (złamanie z przemieszczeniem, złamane żebra). - Jeśli wszystko pójdzie dobrze, za dzień, dwa wyjdzie ze szpitala - informuje Leszek Tillinger, prezes klubu. - Chcemy by na czas rehabilitacji zamieszkał w Bydgoszczy i codziennie korzystał z zabiegów laserowych, by jak najszybciej zespolić połamane kości. Z jego powrotem na tor nie można się jednak spieszyć. Przerwa w startach potrwa minimum trzy tygodnie.
Bez Buczkowskiego, bez Sajfutdinowa?
To oznacza, że Buczkowski nie wystartuje w derby Pomorza (10 czerwca). Na domiar złego w spotkaniu z Unibaksem Toruń zabraknie pewnie Emila Sajfutdinowa. Rosjanin dostał powołanie do kadry i tego dnia musi wystartować w Rundzie Kwalifikacyjnej Drużynowego Pucharu Świata w Lonigo. To duża strata dla Polonii. Szczególnie, że Sajfutdinow wraca do formy sprzed kontuzji. W niedzielę w Rzeszowie był jednym z najskuteczniejszych zawodników Polonii (zdobył 9+1 pkt).
- /Zastanawiamy się, co zrobić. Rozważamy możliwość zwrócenia się do torunian z prośbą o przełożenie meczu/ - zdradza Tillinger. - /Problem w tym, że brakuje wolnych terminów. Myśleliśmy o piątku, 15 czerwca. Wtedy jednak mecz w lidze angielskiej ma Matej Zagar. Poza tym, nawet wtedy nie byłoby z nami Buczkowskiego.
Toruń może pomóc
- Staramy się postępować fair wobec rywali- zapewnia Wojciech Stępniewski, prezes Unibaksu Toruń. - Wcześniej poszliśmy na rękę Marmie Rzeszów, która nie mogła skorzystać z usług Nichollsa. Przełożyliśmy tamten mecz. Jeśli więc zgłosi się do nas Polonia, możemy przełożyć też derby. Warunek jest jeden: musimy ustalić termin, pasujący wszystkim naszym zawodnikom.
Mecz z Unibaksem jest arcyważny dla Polonii. Jeśli po raz trzeci przegra przed własną publicznością, definitywnie straci szansę na zajęcie szóstego miejsca po rundzie zasadniczej. A to oznacza nerwową walkę o utrzymanie (między drużynami 7-8, w przypadku wygranego dwumeczu - jeszcze z wicemistrzem I ligi). - Trudno zachować optymizm- załamuje ręce Tillinger. - Ciąży chyba nad nami jakieś fatum.
Tylko w trzech pierwszych meczach sternicy klubu mieli do dyspozycji cały, zdrowy zespół (poza Sajfutdinowem, który kontuzji doznał przed sezonem). Dwa z tych trzech spotkań Polonia wygrała (na wyjeździe z Zieloną Górą i u siebie w Włókniarzem). Potem przyszła niewielka przegrana w Tarnowie. Przed meczem 4. rundy, w wypadku na treningu mocno potłukli się Rafał Okoniewski, Michał Szczepaniak i Krystian Klecha. W końcówce meczu zaś, do szpitala odjechał Andreas Jonsson. Bez Szweda poloniści walczyli później we Wrocławiu, a z poobijanym liderem niewiele zdziałali w Toruniu. Przed kolejnym, kluczowym meczem z Marmą Rzeszów w Bydgoszczy, znów kontuzji doznał Jonsson. Ledwo wrócił na tor, Polonia straciła Buczkowskiego...
Jonas na ratunek?
- Problem tkwi nie tylko w kontuzjach - zaznacza jednak Tillinger. - Zawodnicy jeżdżą "w kratkę". Trudno przewidzieć, komu akurat wyjdzie spotkanie. Jak jeden z chłopaków zaliczy świetny mecz, kompletnie zawodzi inny. Tak był w Rzeszowie. Właściwie zastrzeżeń nie można mieć tylko do Emila i Andreasa. Zawiódł zaś szczególnie Rafał Okoniewski, który nie zdobył nawet punktu. Kto by się tego spodziewał? Zorganizowaliśmy przecież trening w Ostrowie, by zawodnicy mogli dobrze ustawić motocykle. Mówili, że wszystko zagrało, a mimo to mecz zupełnie
nie wyszedł.
W rezerwie pozostaje wciąż Jonas Davidsson, który świetnie spisuje się na zagranicznych torach (m.in. w ostatniej Grand Prix Szwecji). Problem w tym, że Szwed zupełnie nie może odnaleźć się w Polsce, zwłaszcza na torze w Bydgoszczy. - Będziemy rozmawiać z Davidssonem - _potwierdza prezes Polonii. - Może udałoby się go ściągnąć tu na kilka dni, by spokojnie potrenował na naszym torze, dobrze dopasował motocykl i pomógł drużynie._