- Na moje pola przez cały kwiecień nie spadła ani kropla deszczu - mówi Stanisław Kulwicki z Borówna, (gm. Chełmno), który zainstalował w swoim gospodarstwie urządzenia do pomiaru opadów. - Od szóstego do dwudziestego szóstego maja spadło tylko około szesnastu milimetrów deszczu, a najwięcej dopiero w ostatnich dniach maja. Roślinom rosnącym na gorszych glebach deszcz już nie pomógł, ale dla urzędników, którzy trzymają się sztywno definicji, suszy nie ma. To absurd! Przecież jeśli drzewo ma suche korzenie, to choćbym je podlewał z hydrantu - liści nie wypuści!
Nie ma dużego zagrożenia
- Z obwieszczenia ministra rolnictwa w sprawie wskaźników klimatycznego bilansu wodnego dla poszczególnych gatunków roślin uprawnych i gleb (od 1 kwietnia do 31 maja) wynika, że tylko w niewielu kujawsko-pomorskich gminach wystąpiło zagrożenie suszą - mówi Domicela Duszka, główny specjalista w Wydziale Środowiska, Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Kujawsko-Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim. - W dodatku dotyczy to tylko drzew i krzewów owocowych porastających najsłabsze gleby.
Do wyznaczenia progów klimatycznego bilansu wodnego wykorzystuje się prognozy Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa - Państwowego Instytutu Badawczego w Puławach.
- Z naszych najnowszych danych wynika, że w Kujawsko-Pomorskiem obecnie nie ma dużego zagrożenia suszą - powiedział nam przedwczoraj dr Andrzej Doroszewski, kierownik Zakładu Agrometeorologii i Zastosowań Informatyki w IUNG - PIB w Puławach. - Jest za to większe zagrożenie suszą głównie w szerokim pasie od południa po północne krańce województwa. Obszar dużego zagrożenia ciągnie się wzdłuż górnej Noteci. Pas ten rozszerza się w okolicach Wisły, przekraczając ją od wschodu pomiędzy Toruniem a Grudziądzem. Tam straty na polach, głównie w uprawach sadowniczych, mogą wynieść około 20 procent.
Jego zdaniem najbardziej ucierpiały krzewy (przede wszystkim maliny), które są wrażliwe na deficyt wody. Ale właściciele zbóż też mogli sporo stracić. - Przyroda nas ciągle zaskakuje - twierdzi Doroszewski. - Na początku tegorocznej wegetacji, w marcu opadów było sporo, rośliny nieźle były rozkrzewione, ale w kwietniu i maju wiele pędów w pszenicy ozimej zaschło z powodu braku wody. Dlatego do szacowania strat należy podejść z rozsądkiem. Bo tym razem dużo zależało od tego kiedy np. zboże zostało posiane, zwłaszcza jeśli chodzi o zboża jare.
Duże wahania w przyrodzie
DEFINICJA
O suszy mówimy dopiero wtedy, gdy pojawią się szkody spowodowane tym, że w ciągu sześciu dekad (od 1 kwietnia do 30 września) bilans wodny będzie niższy, niż ustalona wartość dla określonych gatunków lub roślin uprawnych oraz gleb.
I właśnie dlatego, że pogoda jest coraz bardziej kapryśna i nieprzewidywalna, sześciodekadowy okres, w którym mierzony jest bilans wodny dla poszczególnych upraw i gleb, powinien być zdaniem rolników skrócony. - Do miesiąca - twierdzi Kulwicki.
Ryszard Kierzek, prezes Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej dodaje: - Oprócz tego, że jest on za długi, to normy dotyczące suszy są wyśrubowane. Żeby została ogłoszona susza, musi być bardziej sucho niż kiedyś.
- Czy skrócić ten okres? - zastanawia się Kazimierz Plocke, wiceminister rolnictwa. - Przeanalizujemy to.
- Ten termin jest optymalny z powodu najlepszej oceny wpływu suszy na ostateczny plon - uważa Doroszewski. - Wahania w przyrodzie są zbyt duże, by skrócić go na przykład do miesiąca. Ale od tego roku, ze względu na problemy rolników z towarzystwami ubezpieczeniowymi, prezentujemy dane dotyczące zagrożenia spadku plonów o 20 proc. na poziomie gmin. Jednak ubezpieczyciele powinni też brać poprawkę, bo jeśli z naszych informacji wynika, że straty mogą wynieść około 20 proc. na poziomie gmin, to na polu może się okazać, iż jest to 25 proc. IUNG-PIB podaje tylko informacje o zagrożeniu suszą, natomiast straty rzeczywiste plonów można oszacować dopiero po przeprowadzeniu lustracji polowych.
Konrad Rojewski, koordynator underwritingu i Sprzedaży Ubezpieczeń Rolnych w PZU wyjaśnia: - Jeśli IUNG w Puławach nie ogłosi wystąpienia suszy w danym regionie, to wówczas odszkodowanie nie przysługuje. Określa to przepis ustawy z 7 lipca 2005 (Dziennik Ustaw z 2005 r. Nr 150 poz. 1249). Jednak do tej pory nie zdarzyło się, żeby instytut nie wskazał miejsca wystąpienia suszy, jeśli takie ryzyko wystąpiło.
Plony żyta w normie
Z danych Instytutu wynika, że w maju, a zwłaszcza w trzeciej dekadzie tego miesiąca wystąpiły w całym kraju stosunkowo wysokie opady, które znacznie przekraczały średnie wartości wieloletnie. Deszcz złagodził skutki braku wody w kwietniu.
IUNG-PIB w Puławach prognozuje, że plony żyta powinny mieścić się w normie. Gorsza sytuacja występuje w przypadku zbóż jarych i rzepaku, należy spodziewać się spadku plonu od 3 do 8 proc. (w skali kraju, względem plonów średnich wieloletnich).
- Tam gdzie straty będą większe, nie wykluczamy szacowania szkód przez komisje - mówi Domicela Duszka. - O ich powołanie wnioskowało aż 28 samorządów. W gminach, gdzie przeważają grunty gorszej klasy, być może rolnicy będą potrzebowali pomocy. Czy minister rolnictwa uruchomi choćby kredyty preferencyjne dla gospodarzy? Tego jeszcze nie wiemy.
- Liczmy na siebie! - mówi Kulwicki. - Po co ubezpieczać uprawy przed skutkami braku opadów, jeśli są marne szanse na odszkodowania? W przyszłym roku zamiast marnować pieniądze na ubezpieczenie przed suszą, kupię deszczownię.