Torunianie na swoim koncie mają trzy punkty i wyprzedzają tylko Red Devils Chojnice. Na taką sytuację złożyło się kilka rzeczy. Na pewno terminarz nie był sprzymierzeńcem toruńskich futsalistów. Ostatnie cztery mecze rozegrali w halach rywali.
Nie można tłumaczyć
- Na pewno rozpiska gier nie była dla nas korzystna - wyjaśnia Mateusz Waszak, zawodnik FC. - Warto zauważyć, że na początku rozgrywek walczyliśmy z zespołami, które poprzednie rozgrywki zakończyły na podium. W ubiegłym sezonie też na początku nie szło nam najlepiej na boiskach rywali. Jednak terminarzem nie możemy się tłumaczyć. Teraz musimy zrobić wszystko, aby zmienić tę sytuację.
Torunianie w pierwszym meczu sezonu (19 września) zostali rozgromieni przez Rekord Bielsko-Biała aż 0:6.
- Po tym spotkaniu nie mieliśmy najlepszych humorów, bo dostaliśmy srogie lanie - dodaje Waszak. - Po kilku kolejkach ekstraklasy możemy trochę się pocieszyć, bo Rekord w tym sezonie gromi wszystkich. W rywalizacji z ekipą z południa kraju, obok Red Dragons Pniewy, straciliśmy najmniej goli.
Zaczną o godzinie 18
Teraz przed ekipą FC Toruń dwa spotkania w hali Uniwersyteckiego Centrum Sportowego. Już w najbliższą niedzielę podopieczni Klaudiusza Hirscha podejmą beniaminka - MKF Solne Miasto Wieliczka. Początek spotkania o godzinie 18. Natomiast tydzień później, 13 listopada, zmierzą się z Euromasterem Chrobrym Głogów.
- W tych meczach liczy się dla nas tylko sześć punktów - twierdzi Waszak. - Tylko dwie wygrane przywrócą nas do walki o miejsce w czołowej szóstki, która po zakończeniu rundy zasadniczej pozwoli nam walczyć o najwyższe cele. Nasz hala jest naszym sporym atutem. W ubiegłym sezonie w niej przegraliśmy tylko raz. Liczymy, że podobny wynik uda się osiągnąć w bieżących rozgrywkach.