- Taka szansa, może się więcej nie powtórzyć - mówi Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala po podpisaniu umowy na dofinansowanie wymiany wodociągu w mieście. I dodaje: - Cieszymy się z dotacji, ale jednocześnie martwimy tym, że na wkład własny zaciągamy kredyty. Dla samorządów, takich jak nasz, który ma niskie dochody własne, to jednak jedyna możliwość wykorzystania unijnych funduszy, które w tym rozdaniu są rekordowe.
Zadłużenie Kowala sięga na razie miliona złotych. - Kredyty wzięliśmy między innymi na "Orlika", na budowę ulic - tłumaczy burmistrz. - Ale gdy rozpoczniemy budowę oczyszczalni ścieków, na którą też dostaliśmy dofinansowanie unijne, dług wzrośnie o kolejne trzy miliony - dodaje.
Miasto i gmina Lubraniec jest zadłużone na 3 miliony 800 tysięcy złotych. - Kredyty wzięliśmy między innymi na budowę wodociągów, kanalizacji i przydomowych oczyszczalni - mówi burmistrz Krzysztof Wrzesiński. - Posiłkowaliśmy się pożyczkami z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, bo te są w trzydziestu procentach umarzalne.
Burmistrz Wrzesiński ubolewa, że w naszym województwie dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego sięga tylko 50 procent. - Gdyby dotacja była wyższa, a jest możliwa w wysokości siedemdziesięciu pięciu procent, moglibyśmy więcej zrobić dla mieszkańców - dodaje.
Gmina Włocławek zaciągnęła kredyty na rozbudowę Szkoły Podstawowej w Smólniku oraz przebudowę drogi Warząchewka Nowa- Łagiewniki. Rozbudowa szkoły kosztowała 3 miliony 200 tysięcy złotych, a z unijnej dotacji dostała 1 milion 700 tysięcy złotych. Podobnie było z przebudowywanymi drogami.
- Jeszcze kilka lat temu na tego typu inwestycje gminy dostawały dofinansowanie w wysokości 75 procent. - podkreśla Ewa Braszkiewicz, wójt gminy Włocławek. - Teraz to pięćdziesiąt procent. Na dodatek gminy wiejskie muszą płacić podatek VAT. To podraża koszty inwestycji.
Samorządy obawiają się, że w kolejnych rozdaniach, gdy będą kolejne pieniądze do wzięcia, zadłużone gminy nie będą mogły z nich skorzystać. - Dofinansowanie powinno być uzależnione od zamożności gmin - uważa burmistrz Gołembiewski. - W końcu chodzi o to, żeby biedne gminy podciągnąć do średniej unijnej.
Burmistrz zapewnia, że wielokrotnie się o to dobijał. Na razie jednak bez rezultatu.