W porównywalnym wielkością do Rypina, powiatowym Golubiu-Dobrzyniu jest kilka sieciowych sklepów: Biedronka, Intermarche, Tesco i Lidl. W odległym o ok. 30 kilometrów Rypinie zakupy można zrobić w niewielkiej Biedronce.
Są też m.in. sklepy Kujawsko-Dobrzyńskiej Spółdzielni Handlowej (KDSH). Jak wynika z jej strony internetowej - aż 14, w tym dwa duże.
Ludzie narzekają
Prezesem spółdzielni (byłe Społem) jest Grzegorz Filipski, o którym w Rypinie mówią, że ma układ z władzami miasta i dlatego blokuje pojawienie się marketu. - Co innego można myśleć? Gdy tylko pojawia się szansa na to, że będzie u nas market, to pan Filipski pisze protesty i angażuje innych, nawet księdza, do ich popierania. Zwykli ludzie tylko złorzeczą, bo w Rypinie jest drożej niż w okolicznych miastach - mówi mieszkanka Rypina.
- Pan Filipski miał układy z władzą, ale poprzednią. Od kiedy ja jestem burmistrzem nic takiego nie istnieje. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie - mówi burmistrz Marek Błaszkiewicz, który w kampanii wyborczej zapowiadał, że złamie dominację KDSH. - W poprzednich latach pan Filipski miał bardzo dobre warunki do budowania monopolu swojej firmy i nie wpuszczania zewnętrznej sieci handlowej - dodaje burmistrz.
Nie kupuje w Rypinie
Rypinianka - pani Elżbieta często jeździ do rodziny w Golubiu-Dobrzyniu, również tam robi większe zakupy. - W Rypinie staram się kupować jak najmniej, głównie podstawowe produkty, jak chleb, czasem mleko - mówi.
A pan robi zakupy w Rypinie? - pytam burmistrza. - Na większe jeździmy do Torunia lub do Brodnicy. Bieżące robię na miejscu i kupuję także w sklepach pana Filipskiego, bo nie mam wyboru. Chętnie kupowałbym np. w Biedronce, ale mamy ją małą z ciasnym parkingiem, więc wyzwaniem jest tam wjechać, a mistrzostwem wyjechać - odpowiada Marek Błaszkiewicz.
Historia niepowodzeń
"Duże" sklepy do Rypina próbowały już wejść kilkakrotnie. W latach 90. starania czynił Intermarche, ale miejscowi handlowcy to udaremnili. Potem market miał powstać przy ul. Lisowskiego - na ziemi, którą miasto przekazało spółdzielni z przeznaczeniem pod budowę domów wielorodzinnych.
Spółdzielnia w części nie wywiązała się z tego, więc ówczesny burmistrz chciał odebrać jej ziemię i sprzedać pod market. Do gry włączył się Grzegorz Filipski, czego efektem było to, że miasto pozostawiło teren spółdzielni i wyraziło zgodę na postawienie przez KDSH sklepu "Rypiniak".
- Nad tym tematem pracuję od kilkunastu miesięcy, wystąpiłem do sądu o zwrot tych terenów miastu - mówi burmistrz.
Potem market miał powstać w byłym młynie, ale rada miasta zmieniła plan zagospodarowania i zapisała w tym miejscu działalność usługową. Sieć handlowa, która już nawet kupiła budynek, sprzedała go więc lokalnemu inwestorowi, ponieważ była zainteresowana budowaniem sklepu, a nie hotelu czy restauracji.
Market planowano utworzyć również przy ul. Orzeszkowej, jednak okazało się, że teren może być zalewowy. Z kolei działką przy ul. Sportowej nie są zainteresowani inwestorzy.
Zakupy pod choinkę
W tej chwili Rypin jest w trakcie przygotowywania studium zagospodarowania przestrzennego miasta, w nim przewiduje się już tereny pod sklepy wielkopowierzchniowe. Umożliwić to mają także plany miejscowe.
W lutym natomiast odbędzie się przetarg na sprzedaż działki pod market przy ul. Mławskiej. Przygotowywane są także warunki zabudowy dla budowy sklepu wielkopowierzchniowego przy ul. Tylnej.
- Mam nadzieję, że zakupy na tegoroczne święta bożonarodzeniowe rypinianie będą już mogli zrobić w markecie na miejscu - mówi burmistrz Marek Błaszkiewicz.
Grzegorz Filipski - prezes KDSH, mimo naszych nalegań, nie zgodził się na rozmowę, argumentując, że nie wypowiada się dla mediów.
