Gdy staniecie nad Morskim Okiem - najpiękniejszym górskim jeziorem naszego kraju - uznacie, że wszystkie frasunki świata zostały w dolinach. Tu należy rozkoszować się wspaniałym dziełem natury, chłonąc je całym swoim jestestwem.
Droga Oswalda Balzera
Asfaltowa droga biegnąca z Zakopanego przez Jaszczurówkę do Morskiego Oka nosi imię Oswalda Balzera, historyka prawa i profesora Uniwersytetu Lwowskiego, który był obrońcą interesów naszego kraju (wtedy jeszcze pod zaborami) o przynależność rejonu Morskiego Oka do Galicji, czyli de facto do Polski. Przeciwnikiem w sporze o nasze najpiękniejsze górskie jezioro byli Węgrzy. Powoływali się na dawne własności ziemskie, bo też Palocsayowie, właściciele tzw. państwa dunajeckiego (jego stolica znajdowała się na zamku Dunajec w Niedzicy) przekroczyli na przełomie XVI i XVII w. Białkę, docierając do Morskiego Oka. Polski starosta Nowego Targu Mikołaj Komorowski odebrał je siłą w roku 1620 i tak pozostało do rozbiorów. Jednak Węgrzy uparcie kreślili na swoich mapach granicę przebiegającą przez środek tafli.
W roku 1874 Węgierskie Towarzystwo Karpackie zaproponowało polskiemu Towarzystwu Tatrzańskiemu wybudowanie wspólnego schroniska. Polacy odrzucili propozycję i postawili własny budynek. W odpowiedzi Węgrzy postawili przy schronisku posterunek własnej żandarmerii. W krótkim czasie spłonęły oba obiekty. Spór rozstrzygnął wreszcie w roku 1902 austriacki sąd rozjemczy w Granzu. Wyrok był korzystny dla Polaków. W tym też roku ukończono budowę słynnej drogi z Zakopanego do Morskiego Oka.
Na całej trasie najciekawsze są Wodogrzmoty Mickiewicza, nazwane tak w roku 1891 z okazji sprowadzenia do kraju zwłok wieszcza narodowego. Wodospady powstały na skalnych progach potoku Roztoka. Z szosy widać Pośredni Wodogrzmot, nad nim szumi Wyżni. Most wybudowany w roku 1900 nad czeluścią Roztoki wymieniany był w starych przewodnikach jako dzieło techniki.
Pieszo lub fiakrem
Dziś autobusy i wszelka drobnica na kółkach dojeżdżają tylko do parkingu na Palenicy Białczańskiej ponad Łysą Polaną. Dalej trzeba już zdać się na własne nogi. Można też wykupić miejscówkę w wieloosobowym fiakrze, który z siłą konia pociągowego - bo jakże by inaczej - ale równie wolno jak piechurzy, rusza pod górkę. Obliczono, że 9-kilometrowa trasa do Morskiego Oka koncentruje ok. 30 procent ruchu turystycznego w polskich Tatrach i wymaga poświęcenia ok. 2 godz. 15 min.
Przy Wancie i następnych asfaltowych serpentynach można sobie nieco skrócić drogę maszerując zgodnie z czerwonymi znakami. Nad lasem wyłaniają się już Meguszowieckie Szczyty i Zadni Mnich (2172 m).
Na parkingu we Włosienicy na wysokości 1310 m mijamy tych, którzy wysiedli z fiakrów i jeszcze nie zdołali rozgrzać mięśni nóg. Ostatnia prosta (prawie) do Morskiego Oka ma 1800 m długości. Zima może być niebezpieczna ze względu na lawiny schodzące z prawej strony z Opalonego Wierchu (2114,8 m). Przed bezpośrednim podejściem do starego schroniska w Morskim Oku naszym oczom ukazują się Rysy - najwyższy szczyt Polski (2499,2 m). W Dolinie Rybiego Potoku można zobaczyć (czego sam doświadczyłem) pasące się spokojnie jelenie i sarny.
Morskie Oko
Stare drewniane schronisko PTTK stoi na wyniosłości moreny czołowej (1406 m). Po remoncie posiada 47 miejsc noclegowych w pokojach wieloosobowych. Nowe schronisko (1401 m) ma 32 miejsca. W obu panuje miła, turystyczna atmosfera.
Woda wypełniająca polodowcową misę Morskiego Oka ma 51 m głębokości i wymiary 862 na 566 m. Jednak nie wymiary, a niezwykłe otoczenie jeziora sprawia, że uznawane jest za jedno z najpiękniejszych w Europie. Można się w nim zakochać od pierwszego wejrzenia i gdyby nie odkrywcze zapędy, usiąść nad jego brzegiem i chłonąć widok w nieskończoność. Można też obejść jezioro kamienną drogą ułożoną w latach 1890-91, zmodernizowaną w latach 1961- 62. Woda ma barwę zielonkawą, a jej przezroczystość sięga do 14 m. Niekiedy dostrzec można pstrągi, które pływają tu "od zawsze".
W roku 1637 Wojciech Nowobilski otrzymał w dziedziczne użytkowanie pastwiska przy Rybim Stawie, jak dawniej nazywano Morskie Oko. Z tamtych czasów zachowała się nazwa Rybiego Potoku wypływającego z jeziora i całej Doliny Rybiego Potoku.
Pierwsze zapiski o turystach docierających nad Morskie Oko pochodzą z 1806 r. - z ksiąg prowadzonych przez Franciszka Kleina, leśniczego lasów bukowińskich należących do skarbu państwa austriackiego. Księgę założył w lipcu 1806 roku z okazji wizyty arcyksięcia Józefa Antoniego, palatyna węgierskiego i 17 magnatów węgierskich.
Dlaczego Morskie Oko? Legenda podaje, że jezioro ma podziemne połączenie z Adriatykiem. Ponoć fale miały wyrzucać na brzeg szczątki żaglowców, a w głębinach widywano ryby morskie.