Akwen przy cukrowni tętnił życiem. Mieszkańcom jeziora jest najbardziej żal, bo przy nim działo się najwięcej niezapomnianych zabaw. Wędkarze organizowali rocznie kilkanaście zawodów i ten dla najmłodszych, cieszący się największym zainteresowaniem. Dziś mieszkańcy wsi i okolic wspominają ze smutkiem tamte chwile.
- Nie ma tu już nic - mówi pan Stanisław, któremu lecą łzy. - Zabrali nam nawet jezioro, które zarybialiśmy i wspólnie łowiliśmy ryby. Żal, że ktoś zabrał innym szczęściem.
Właściciele terenu jezioro ogrodzili, nikt postronny nie może tam wejść. Jak mówią mieszkańcy po złości - My nie zgodziliśmy się na spalarnie, oni zabrali nam jezioro - mówią. - W latach pięćdziesiątych jezioro było zanieczyszczone, później wdrożono program odnowy akwenu - wspomina Stefan Śpibida, wójt gminy Dobre. - Powstało koło wędkarskie, które organizowało imprezy. Pamiętam jak kupowaliśmy puchary na zawody.
Koło w Dobrem, które działało przy Stowarzyszeniu Wędkarzy w Osięcinach zostało zawieszone. Z prostego powodu nie ma akwenu. - W swoich szeregach mieliśmy około dwustu członków - mówi Jarosław Kaczorowski, były prezes koła. - Zrzeszaliśmy wędkarzy z Dobrego, Zakrzewa i Piotrkowa Kujawskiego. Ze składek kupowaliśmy narybek i w ciągu roku organizowaliśmy, co najmniej piętnaście zawodów.
Mieszkańcy nie ukrywają, że chcieliby ponownie bawić się nad jeziorem. - Sądzę, że jest jakiś sposób, żeby dojść do kompromisu - powiedział mieszkaniec Bieganowa.
Były prezes koła nie ukrywa, że będą się starać w jakiś sposób odzyskać jezioro - Nie mogliśmy znaleźć wspólnego języka - dodaje Jarosław Kaczorowski. - Na pewno do rozmów wrócimy, by chociaż wynajmować jezioro.
Są też mieszkańcy, którzy sceptycznie podchodzą do zamierzeń koła - To się nie uda. Każdy ma prawo zagrodzić swoją działkę, którą kupił. Lepiej by było stworzyć nowy staw - uśmiecha się pan Jerzy z Dobrego.
Współwłaściciel spółki, do którego dzwoniliśmy, nie chciał z nami rozmawiać.
Czytaj e-wydanie »