- Justyna Kowalczyk staje dziś do walki o medal ze złamaną stopą i z ciężarem naszych rozczarowań. Co czuje sportowiec tej klasy, gdy kontuzja odbiera mu szanse na jednej z najważniejszych imprez w karierze?
- Nie sposób tego wyjaśnić. Igrzyska olimpijskie to wyzwanie najważniejsze dla większości sportowców. W przypadku Justyny Kowalczyk kluczową rolę odgrywa jej team. On musi ją zabezpieczać przed takimi zdarzeniami i ich konsekwencjami. Wiemy, że Kowalczyk wiedziała o dolegliwościach, ale nie chciała przed Soczi znać szczegółów. To znaczy, że jest fenomenalnie przygotowana mentalnie i potrafiła skoncentrować się wyłącznie na celu, czyli medalu olimpijskim.
- Można zapomnieć o bólu?
- Na szczęście tak. Nie ma chyba sportowca, który choć raz nie musiałby walczyć z bólem. Wiąże się z nim choćby samo wycieńczenie organizmu. Są techniki relaksacyjne, sposoby budowania bardzo wysokiej koncentracji, która potrafi eliminować niektóre bodźce. Do tego dochodzi adrenalina, która jest najskuteczniejszym środkiem przeciwbólowym. Dlatego jestem pewna, że na starcie kolejnego biegu Kowalczyk nie będzie czuła bólu.
- Nie stwarzamy zbyt wielkiej presji na niej i pozostałych sportowcach?
- To jest właśnie sedno sprawy. Powinniśmy się cieszyć, a nie szukać dziury w całym. Kowalczyk potrafiła się odizolować od wszystkich problemów i ból przekuć w dodatkową motywację. 6. miejsce to jej zwycięstwo, a nie porażka. Cała dyskusja na temat jej wyniku jest niedorzeczna, bo odciąga ją i nas od najważniejszych rzeczy. Kowalczyk nie powinna odpowiadać na ataki. Każdy sportowiec musi czuć nie tylko wsparcie kibiców za sobą, ale przede wszystkim musi mieć bardzo wysoką samoocenę. Bez tego nie ma sukcesu, a my to właśnie Justynie Kowalczyk odbieramy. W takich sytuacjach zapala się sygnał w głowie: ja im teraz pokażę. To bardzo zła motywacja, dodatkowa wewnętrzna presja, zupełnie niepotrzebna.
- Czyli nie mamy cierpliwości dla naszych sportowych ulubieńców. Albo wygrywają, albo tracą sympatię?
- Polacy to wspaniali kibice, ale chyba za bardzo pożądamy sukcesu. Czasami powinniśmy wziąć przykład z Amerykanów, którzy zawsze stoją murem za swoimi sportowcami. Kowalczyk powinna wiedzieć, że nie musi wygrywać, wystarczy, że da z siebie wszystko i my ją za to nagrodzimy. To jej bardzo pomoże.