Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dom inteligentnych wariatów (komentuje Adam Willma)

Adam Willma
Adam Willma
31.05.2019 Święto społeczności akademickiej w Białymstoku
31.05.2019 Święto społeczności akademickiej w Białymstoku Adrian Kuzmiuk
Wyższe uczelnie od zawsze były nie tylko krynicami wiedzy, ale i siedliskami różnego autoramentu dziwaków, u których ekscentryczność nierzadko niebezpiecznie zbliżała się do psychopatycznych granic. Wszak cnota nie zawsze idzie w parze z inteligencją.

Opowiadał mi ostatnio pewien młody lekarz o swoich egzaminach na studiach. Jeden z profesorów, wybitny autorytet medyczny wpuszczała każdym razem do gabinetu kilkuosobową grupę. Prawie ze 100-procentową pewnością sprawdzała się jedna zależność: oblewała osoba z brodą i nieszczęśnik, który zajmował miejsce przy kaloryferze. Rzecz była znana na uczelni więc przed sesją buczały w męskich akademikach maszynki do golenia, a w gabinecie profesora dochodziło wręcz do przepychanek, aby nie trafić na miejsce przy kaloryferze. I nie jest to anegdota sprzed wieków, ale świeża sprawa.

Ot,dziwactwo, które po latach wspomina się z rozrzewnieniem. Bo wyższe uczelnie od zawsze były nie tylko krynicami wiedzy, ale i siedliskami różnego autoramentu dziwaków, u których ekscentryczność nierzadko niebezpiecznie zbliżała się do psychopatycznych granic. Wszak cnota nie zawsze idzie w parze z inteligencją. I może i dobrze, że niektórzy z uczonych zamknięci są za murami uniwersytetów, aż strach pomyśleć co by to było, gdyby ich rzucić na pastwę normalnego życia – do biur i urzędów.

Uniwersytet Mikołaja Kopernika właśnie zawiesił w pracy prof. Nalaskowskiego, który grubym słowem ofukał uczestników marszów równości, pisząc o „zniewieściałych gogusiach” i „obleśnych wytatuowanych babach”. Cóż, nie moja poetyka, ale gdy słyszę, że profesor naruszył uniwersyteckie standardy etyczne, to zastanawiam się jakie to standardy pozwalają na tolerowanie ekscesów prof. Środy, która nazywa polityka „śmieciem” albo prof. Hartmana, który roztkliwia się nad kazirodztwem, a wraży elektorat nazywa „chamami” (o prof.Niesiołowskim z litości nie wspomnę).

Prof. Nalaskowski popełnił błąd. Walcząc z lobby, które na zdominowanych przez lewicę zachodnich uniwersytetach, doprowadza do usunięcia z katedr naukowców wyłącznie za deklarację wiary (prof. Howell) albo za wskazywanie biologicznych różnic pomiędzy płciami (prof. Hesslow), na własne życzenie wyszedł na linię strzału.

Jakich granic polemiki nie wolno przekraczać? Najlepiej gdyby te granice wytyczyli sobie naukowcy, a nie politycy wespół z publicystami. Wytyczyli zarówno dla prof. Nalaskowskiego, jak i dla prof. Środy. Jest to zabieg dość karkołomny, czego casus prof. Nalaskowskiego (wybitnego skądinąd pedagoga) jest dobrym przykładem. Zbyt mocne nałożenie kagańca, mogłoby przetrzebić na uczelniach tych, którzy w mdławemu i bezbarwnemu pejzażowi akademickiemu dodają światłocienia, choć czasem gruchocą krosno.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska