Sąd uznał bowiem, że pedagog jest winny zgwałcenia nastolatki, ale podkreślił, że mężczyzna nie zdawał sobie sprawy, ile lat ma jego ofiara.
Cały proces, który ruszył w czerwcu ubiegłego roku, odbywał się za zamkniętymi drzwiami. Niejawne było też uzasadnienie wyroku.
Dominik Ż. nie przyznaje się do winy.
Za popełnione przestępstwa zgodnie z kodeksem karnym groziło Dominikowi Ż., maksymalnie piętnaście lat więzienia.
Wyrok, który zapadł w czwartek w Sądzie Okręgowym w Toruniu, nie jest prawomocny.
Nie miał pornografii dziecięcej
Do wydarzeń, które doprowadziły Dominika Ż. przed wymiar sprawiedliwości, doszło latem 2013 roku.
A oprócz gwałtu na małoletniej, napaści na policjantów podczas zatrzymania, sąd także uznał, że 34-latek także szantażował dziewczynę i zmuszał do współżycia z innymi mężczyznami, o co także oskarżał go prokurator. Jedyny zarzut, który został oddalony, dotyczył posiadania pornografii dziecięcej.
Grudziądzanin, do końca nie przyznawał się do przestępstw, za które został skazany.
Skończył resocjalizację, pracował z dziećmi
Dominik Ż. jest doskonale znaną osobą w Grudziądzu. Skończył resocjalizację na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Pracował w grudziądzkim Centrum Pomocy Dziecku i Poradnictwa Rodzinnego. Był też kuratorem sądowym dla nieletnich.
Mieszkańcy, fani muzyki lat 70. znają go również z koncertów, które dawał razem z zespołem "Dinozaury".
Po tym jak "drugie oblicze" Dominika Ż. wyszło na jaw, w Grudziądzu zawrzało. Wielu kategorycznie twierdziło: - Nie wierzę w to - wówczas w rozmowie z "Pomorską" stanowczo mówił Edmund Otremba, założyciel "Dinozaurów".
Jednak byli też tacy, którzy nie mieli wątpliwości, że mężczyzna z jednej strony był szanowanym człowiekiem, ale miał też "drugą twarz".