W organizmie koszykarza wykryto clenbuterol. To tzw. spalacz tłuszczu, stosowany głównie przez kulturystów. Substancja ma także właściwości rozszerzające oskrzela, działa podobnie do sterydów anabolicznych.
Dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej Michał Rynkowski personaliów gracza nie chce na razie podawać, ale potwierdził, że badanie jednego z koszykarzy dało wynik pozytywny i chodzi właśnie o clenbuterol. Wiemy, że badanie zostało przeprowadzone 2 lutego. HydroTruck grał wtedy u siebie z Kingiem Szczecin. Parzeński w niedzielę nie grał już przeciwko Polskiemu Cukrowi Toruń.
- Zawodnik poprosił o przebadanie próbki B, co nastąpi być może już we wtorek. Potem będziemy chcieli wysłuchać jego wyjaśnień - dodaje Michał Rynkowski.
Jakub Parzeński na dopingu?
Jakub Parzeński przed tym sezonem podpisał kontrakt z Anwilem Włocławek. W ekipie mistrza Polski jednak zawodził, zagrał w ośmiu meczach, zdobył w nich łącznie 13 punktów i 11 zbiórek i trener Igor Milicić zdecydował o wypożyczeniu. Pod koniec listopada ubiegłego roku środkowy trafił ostatecznie do Radomia, gdzie prezentował się dużo lepiej (śr. 12.1 pkt i 7,5 zbiórek).
Co dalej? W przypadku potwierdzenie przekroczenia norm antydopingowych w próbce B koszykarzowi grożą mu nawet cztery lata dyskwalifikacji. Istotny będzie także poziom przekroczenia dopuszczalnej granicy. Zdiagnozowanie clenbuterolu pod kątem dopingu bywa bowiem dość trudne. Środek można przyjąć z jedzeniem, bywa także w niektórych odżywkach. W lutym Polska Agencja Antydopingowa ostrzegała sportowców przed teoretycznie legalnym specyfikiem, który zawierał clenbuterol i nie był on nawet wymieniony w składzie odżywki na etykiecie.
Klenbuterol w sporcie: Parzeński jak Alberto Contador?
Zwykle dyskwalifikacja dotyczy sportowców z wysokim wskaźnikiem clenbuterolu. To spotkało m.in. polskiego kajakarza Adama Seroczyńskiego podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie. Najgłośniejszą aferą związaną z tym specyfikiem był doping Alberto Contadora. Hiszpański kolarz został złapany w 2010 roku. Trzykrotny triumfator Tour de France przekonywał, że nielegalna substancja dostała się do jego organizmu razem ze zjedzonym stekiem z wołowiny (co nie jest takie niemożliwe, bo w Ameryce Południowej środek bywa stosowany w hodowli bydła). Międzynarodowej Agencji Antydopingowej (WADA) to nie przekonało i skończyło się 2-letnią dyskwalifikacją.
Z drugiej strony: wykryto także clenbuterol podczas IO w Pekinie w organizmach niektórych sprinterów, ale jego stężenie było tak niskie, że nie wszczęto procedury antydopingowej.