Prof. Jan Kopcewicz, rektor UMK:
- Kiedy senat Uniwersytetu Jagiellońskiego podjął uchwałę, że każdy pracownik dydaktyczny pracujący dodatkowo w innej szkole wyższej w Krakowie do końca semestru zimowego musi zdecydować, gdzie chce pracować, wywołało to burzę w środowisku akademickim. Nie wiem, czy senat UMK jest w stanie taką uchwałę przyjąć, ale musimy chociaż rozpocząć dyskusję, bo sytuacja jest poważna. Oczywiście, można zrozumieć argument, że każdy potrzebuje pieniędzy, ale to argument osobisty. Ja reprezentuję interes szkoły i uważam, że muszę o niego dbać. Nawet jeśli ktoś pracuje dodatkowo w prywatnej szkole w Olecku czy Pułtusku, to też nie jest to dobre, bo zamiast poświęcać czas na badania, podróżuje po kraju. Jednak na razie prawo na to pozwala. Ale jeśli ktoś zamierza robić to samo w Toruniu, to my się prawdopodobnie na to nie zgodzimy.
W UMK też są ludzie, którzy uczą w 3-4 szkołach. To jest patologia, dla mnie zresztą jest to niewyobrażalne. Ale krajowi rekordziści uczą w 16-17 uczelniach! Myślę, że w wielu przypadkach po prostu biorą pieniądze i w ogóle nie jeżdżą na zajęcia. Uczelnie, w których są figurantami, i tak są zadowolone, bo dzięki nim domykają minima kadrowe. To wysoce niemoralna sytuacja, którą należałoby jak najprędzej uciąć!
Mam nadzieję, że nowa ustawa o szkolnictwie wyższym to zmieni. Ale czy nie zostanie zablokowana m. in. z tego właśnie powodu?
