https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Doręczyli decyzję, tylko że sąsiadce

Anna Nowicka
sxc
Pismo z urzędu miasta zamiast do mieszkańca trafiło do jego sąsiadki.

Urzędnicy mówią, że tak jest wygodniej, nawet dla podatnika. Nasz Czytelnik się z tym nie zgadza.

- Gdy wróciłem z pracy zobaczyłem wetkniętą w drzwi decyzję z urzędu miasta, ile mam zapłacić podatku za grunt. Była bez koperty. Chciałem dowiedzieć się, dlaczego moje dane są zamieszczone na kartce, do której każdy może zajrzeć. A co z ochroną danych osobowych? Zadzwoniłem więc do urzędu i dowiedziałem się, że przesyłkę odebrała sąsiadka, ale podpis był na tyle nieczytelny, że nikt nie był mi w stanie powiedzieć która - mówi Andrzej Smułka.

Z tygodniowym poślizgiem

Okazało się, że zanim nasz Czytelnik dostał pismo, leżało ono przez tydzień u jednej z sąsiadek.
- Trudno mieć pretensje do sąsiadki, w końcu nie ona jest od dostarczania korespondencji. Nie chciałbym jednak, aby wiadomość o tym, co posiadam i ile podatku muszę zapłacić, trafiła w niepowołane ręce. A przecież nie mam żadnej pewności, że te dane nie zostały jakoś wykorzystane. W dzisiejszych czasach nie można być niczego pewnym.

Nasz Czytelnik próbował sam się dowiedzieć, dlaczego pisma nawet nie włożono w kopertę.
- Urzędnicy powiedzieli mi, że ich zabrakło.
Jak się dowiedzieliśmy miasto przez około trzy tygodnie dostarcza ponad 85 tysięcy decyzji podatkowych.

Bez kopert i po południu

- Dostarczamy je bez kopert, bo tak jest taniej. Decyzje przynoszą do mieszkań nasi pracownicy, bo to najskuteczniejszy i najszybszy sposób doręczania. Roznoszą je w godzinach popołudniowych, a listonosz chodzi rano, gdy większość mieszkańców jest w pracy. Poza tym wiadomo, usługi poczty są droższe - wyjaśnia Jan Stranz, sekretarz miasta.

Mówią, że wiedzą...

- Nie ma takiej możliwości, żebyśmy nie wiedzieli komu została przekazana decyzja podatkowa. Doręczyciel wymaga, aby osoba, która ją odbiera, podpisała się imieniem i nazwiskiem. I nawet jeśli podpis wydaje się nieczytelny, w każdej chwili jesteśmy w stanie ustalić, kto dokładnie wziął list - powiedział Jan Stranz. - Jeśli kogoś nie ma w domu, a nie możemy zostawić decyzji sąsiadom, to doręczyciel wkłada do skrzynki wezwanie do odbioru w urzędzie miasta.

Jak przekonują urzędnicy, nieważne jest to, czy decyzja została doręczona.
- Ważne, żeby podatek został zapłacony. Mieszkańcy w przeciwnym razie mogliby tłumaczyć, że skoro nie dostali decyzji, nie muszą płacić podatków. A to nie tak - dopowiada sekretarz miasta. - Wszyscy muszą zapłacić w wyznaczonym terminie.

Od autora

Ostatnio w mieście można zauważyć plakaty ostrzegające, że kradną dane osobowe. Może i urząd miasta weźmie sobie to ostrzeżenie do serca.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
W dniu 03.03.2009 o 15:20, kubalka napisał:

Moze w twoim przypadku bylo inaczej. A ja dostalam bez koperty, nawet nie były zagięte. Nie byly spiete spinaczem. Od wspolnoty mieszkaniowej dostaję bez koperty (rozumiem oszczędności), ale zagięte i spięte. Tyle chyba te leniwe urzedasy moga zrobić.


od kiedy ja jestem z pania na ty.
k
kubalka
Moze w twoim przypadku bylo inaczej. A ja dostalam bez koperty, nawet nie były zagięte. Nie byly spiete spinaczem. Od wspolnoty mieszkaniowej dostaję bez koperty (rozumiem oszczędności), ale zagięte i spięte. Tyle chyba te leniwe urzedasy moga zrobić.
~gość~
ja na przykład ucieszyłam się, że mi sąsiadka przekazała decyzję, bo rzadko bywam w domu i nie chciało by mi się iść do Urzędu. Tylko, że o dziwo w stosunku do artykułu ja dostałam ją w kopercie!!!!! Kiedy zaczniecie pisać prawdę?
~obiektywny~
wiec troche ta cała sprawa wydaje mi się wyolbrzymiona i naciągana mimowszystko - obiektywnie patrząc na cała historię
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska