- Z badań policji wynika, że w powiecie rypińskim najpopularniejszymi narkotykami są marihuana i amfetamina. Dlaczego akurat one?
- Bo nie podaje się ich dożylnie. Młodzież unika takiego podawania środków odurzających, ponieważ zostawia ono zbyt widoczne ślady po nakłuciach. Kiedy taki człowiek zdejmie koszulkę, podwinie rękaw, to wszystko jest jasne. Co więcej, jest od razu napiętnowany przez środowisko. Mimo że ma swoje grono, że każdy powie "fajnie, zaćpał", to jednak gdy koledzy zobaczą nakłucia, odwracają się.
- 11 procent młodych ludzi z naszego terenu deklaruje, że miało kontakt z narkotykami. To dużo czy mało?
- To są badania ankietowe, każdy odpowiada tak, jak chce, nie ma tu żadnego przymusu. 11 procent wydaje się może niewielką liczbą. Ale przeliczając na liczbę dzieci w szkołach - ponad 700 osób miało kontakt z narkotykami. Moim zdaniem, to dużo. Jeszcze jedne liczby są tu istotne. Średnio notujemy 30 przestępstw w przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców. W Bydgoszczy ta średnia to 20-21.
- Gdyby zapytać któregokolwiek rypinianina, gdzie można kupić narkotyki, wymieni nazwę jednej z podmiejskich dyskotek. To właściwy trop?
- To nie jest problem tej jednej dyskoteki, a każdej. Jak się wie, od kogo kupić, dostępność do środków odurzających w takich miejscach jest duża. Dyskoteki są objęte szczególnym nadzorem. Prowadzimy rozmaite działania, o których nie mogę zbyt wiele powiedzieć. Ale na tym polu mamy sukcesy.
- A co ze szkołami? W minionym roku przy jednym z zespołów diler chował prochy w kopcu kreta, by nie wywąchały ich policyjne psy...
- Tak samo jak w dyskotekach, również w szkołach będą pojawiać się dilerzy. Tam jest zgrupowanie młodzieży. Wiadomo, że nie przyjdą sprzedać towaru policji. Rozprowadzanie narkotyków działa na zasadzie koleżeńskiego wspomagania. Po zmianie ustawowych przepisów, posiadanie nawet jednej działki jest nielegalne. I to jest dobre. Pozostaje potem kwestia odpowiedzialności. Czasami wpadają osoby, które nie handlują, a mają narkotyki na swój użytek.
- Czy taki system kamer, jaki działa przy rypińskim ekonomiku, może ograniczyć dostęp do środków odurzających?
- To kapitalna sprawa. Oglądałem ten sprzęt, zapoznałem się z jego możliwościami. Można odtworzyć materiał sprzed kilku tygodni, twarz każdej osoby jest idealnie widoczna. To nie jest instalacja przemysłowa, z której obraz na niewiele się zdaje. Jest dużo bezpieczniej.
Zgłaszają się do policji rodzice, którzy podejrzewają swoje dziecko o ćpanie?
- Tak, choć nie jest to częste. Zgodnie z naszymi procedurami, po stwierdzeniu, że dana osoba jest pod działaniem narkotyków, musimy podjąć czynności zmierzające do postawienia jej przed sądem. Niemniej zdarzają się rodzice, który zdają sobie z tego sprawę, przyprowadzają dzieci i żądają wręcz surowego ukarania. Są oni najczęściej zdesperowani, bo sami wyczerpali już wszystkie możliwe środki wychowawcze.
Co sąd najczęściej orzeka w sprawach narkotykowych?
- Na pewno zależy to od kalibru, materiału dowodowego. Zdarzają się przypadki, że od ręki stosuje się areszt tymczasowy. Są też sytuacje, w których sąd stosuje kary w zawieszeniu.
