Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Jekyll, czy Pan Hyde? Co po godzinach robił dyrektor sierocińca w Aleksandrowie Kujawskim?

Maciej Czerniak, [email protected]
Według zapewnień starosty były dyrektor Placówki Socjalizacyjnej nie kontaktował się z dziećmi sam na sam
Według zapewnień starosty były dyrektor Placówki Socjalizacyjnej nie kontaktował się z dziećmi sam na sam sxc.hu
Czy to możliwe, że szef domu dziecka w Aleksandrowie Kujawskim wiódł podwójne życie? Z menadżera sierocińca dla małych dzieci po godzinach zamieniał się w ekshibicjonistę?

- Prose pani! Prose pani! - dwie dziewczynki - może pięcio-sześcioletnie zbiegają po schodach do stołówki. W Placówce Socjalizacyjnej w Aleksandrowie Kujawskim jest właśnie pora obiadu. Maluchy prowadzą do wychowawczyni.

- Nie będę nic mówiła na temat Darka - słyszę od mniej więcej 25-letniej opiekunki. - Najlepiej pójść do sekretariatu.

Piętro wyżej, w kancelarii aleksandrowskiego sierocińca siedzą przy biurkach trzy pracownice.

- Co my możemy powiedzieć? Nawet gdybyśmy chciały, to i tak bez pani dyrektor nie da rady - informuje jedna z kobiet. - Dyrektor pojechała do miasta - chyba na policję albo do starostwa.

Pracownica nie dodała - "nowa" dyrektor. Poprzedniego szefa domu dziecka nie wolno już przedstawiać z nazwiska. A to dlatego, że Dariusz S. nie pełni już swojej funkcji, bo usłyszał zarzut publicznego obnażania się.

W zaciszu osiedla

Placyk między blokami o numerach 11 i 13 przy ulicy Ku Wiatrakom na Wyżynach w Bydgoszczy to ruchliwe miejsce.

Ocieniony, mały, zadeptany trawnik sąsiaduje z osiedlowym parkingiem. Słowem - miejsce jakich wiele. Plac zabaw znajduje się nieco dalej, za wieżowcem z numerem 11. Z jakiegoś powodu jednak blokowe dzieci upodobały sobie właśnie ten skromny trawniczek w sąsiedztwie zaparkowanych samochodów.

- Akurat tędy przechodziłem tamtego dnia - mężczyzna po trzydziestce niosący bułki z pobliskiego sklepu wskazuje placyk między wieżowcami. - Patrzę, jakieś zamieszanie, dwóch facetów, dwie dziewczynki - tak w wieku dwunastu i może dziesięciu lat, i jeszcze jakiś chłopczyk. Dorośli coś im tłumaczą, wymachują rękami. To podszedłem i słyszę, że zboczeńca złapali. Zatkało mnie. Gdzie? - pytam. I słyszę, że jeden z tych mężczyzn gonił faceta, o... aż tam - rozmówca wyciąga rękę w kierunku ulicy Wojska Polskiego. - I tam go złapali, na skrzyżowaniu Siedleckiego i Ku Wiatrakom.
Więcej w piątkowym papierowym wydaniu Gazety Pomorskiej. A oprócz tego:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska