- Prose pani! Prose pani! - dwie dziewczynki - może pięcio-sześcioletnie zbiegają po schodach do stołówki. W Placówce Socjalizacyjnej w Aleksandrowie Kujawskim jest właśnie pora obiadu. Maluchy prowadzą do wychowawczyni.
- Nie będę nic mówiła na temat Darka - słyszę od mniej więcej 25-letniej opiekunki. - Najlepiej pójść do sekretariatu.
Piętro wyżej, w kancelarii aleksandrowskiego sierocińca siedzą przy biurkach trzy pracownice.
- Co my możemy powiedzieć? Nawet gdybyśmy chciały, to i tak bez pani dyrektor nie da rady - informuje jedna z kobiet. - Dyrektor pojechała do miasta - chyba na policję albo do starostwa.
Pracownica nie dodała - "nowa" dyrektor. Poprzedniego szefa domu dziecka nie wolno już przedstawiać z nazwiska. A to dlatego, że Dariusz S. nie pełni już swojej funkcji, bo usłyszał zarzut publicznego obnażania się.
W zaciszu osiedla
Placyk między blokami o numerach 11 i 13 przy ulicy Ku Wiatrakom na Wyżynach w Bydgoszczy to ruchliwe miejsce.
Ocieniony, mały, zadeptany trawnik sąsiaduje z osiedlowym parkingiem. Słowem - miejsce jakich wiele. Plac zabaw znajduje się nieco dalej, za wieżowcem z numerem 11. Z jakiegoś powodu jednak blokowe dzieci upodobały sobie właśnie ten skromny trawniczek w sąsiedztwie zaparkowanych samochodów.
- Akurat tędy przechodziłem tamtego dnia - mężczyzna po trzydziestce niosący bułki z pobliskiego sklepu wskazuje placyk między wieżowcami. - Patrzę, jakieś zamieszanie, dwóch facetów, dwie dziewczynki - tak w wieku dwunastu i może dziesięciu lat, i jeszcze jakiś chłopczyk. Dorośli coś im tłumaczą, wymachują rękami. To podszedłem i słyszę, że zboczeńca złapali. Zatkało mnie. Gdzie? - pytam. I słyszę, że jeden z tych mężczyzn gonił faceta, o... aż tam - rozmówca wyciąga rękę w kierunku ulicy Wojska Polskiego. - I tam go złapali, na skrzyżowaniu Siedleckiego i Ku Wiatrakom.
Więcej w piątkowym papierowym wydaniu Gazety Pomorskiej. A oprócz tego: