Dr Piotr Bajda: Rosji nie tyle zależy na przejęciu Krymu, co na zależności Ukrainy

Rozmowa z Piotrem Bajdą, adiunktem Instytutu Politologii UKSW w Warszawie

- Co w obecnej sytuacji na Ukrainie zmienia wystąpienie byłego prezydenta Wiktora Janukowycza w Rostowie nad Donem? Z jednej strony twierdzi, że wciąż jest głową państwa, z drugiej przeprasza Berkut, ale nie obywateli Ukrainy.
- Co więcej, przepraszał swoich współpracowników. Przede wszystkim należy zaznaczyć, że wszelkie próby analizowania tego, co w ostatnich dniach działo się na Ukrainie należy traktować jako spekulowanie i obracanie się w sferze hipotez. Spodziewałem się czegoś zupełnie innego po Janukowyczu. Bylem przekonany, że powie, iż ma pełne poparcie Rosji. Tymczasem można je porównać do głosu rozpaczy. Między wierszami dało się wyczytać komunikat: Jestem sam.

Przeczytaj także: Rada Federacji wyraziła zgodę na użycie wojsk rosyjskich na Ukrainie!!!

- Zewsząd docierają sprzeczne komunikaty: rząd w Kijowie zapewnia, że kontroluje sytuację w kraju; w Sewastopolu lotnisko zostało zablokowane przez żołnierzy, do których nikt się nie przyznaje; Janukowycz mówi, że Rosja nie powinna być bierna, a minister Ławrow odpowiada, że Putin nie będzie się mieszał w wewnętrzne sprawy Ukrainy. Jak zachowa się Rosja?
- Myślę, że w Rosji bierze się pod uwagę kilka wariantów. Rosja testuje teraz, na ile może sobie pozwolić. W tej sytuacji bardzo ważna będzie reakcja Unii Europejskiej, która - co nie jest tajemnicą - dawno już straciła swoją siłę normatywną. Jeżeli Unia dalej będzie zachowywała się tak biernie w stosunku do wydarzeń na Ukrainie, to może popchnąć Rosję do bardziej zdecydowanych kroków.

- Rosji zależy na wchłonięciu Krymu, włączeniu go w granice federacji? Duma podobno ma obradować nad taką zmianą konstytucji, która uprościłaby procedurę poszerzania rosyjskich granic...
- Należy podkreślić, że nie wiemy do końca, które z tych komunikatów pojawiających się w doniesieniach agencyjnych to informacje, a które są po prostu dezinformowaniem. Rosji chyba tak bardzo nie zależy na przyjęciu Krymu, jak na utrzymaniu słabości Ukrainy. Jeśli Ukraina stałaby się gospodarczym i politycznym bankrutem, to pozwoliłoby Rosjanom wystąpić w roli, w którą bardzo chcą wejść: rozjemcy, gotowego udzielić pomocy, ale wyłącznie na własnych warunkach. Co do Janukowycza, to dla Putina jest chyba tylko rozczarowaniem. Nie spełnił oczekiwań - utrzymania ukraińskiego status quo po szczycie w Wilnie. Rosjanom nie zależy na polityku, który stracił poparcie nawet u swoich najbardziej zaufanych współpracowników.