Mecz rozpoczął się dopiero o 18.00, niebo było zachmurzone, druga połowa przebiegała więc już w ciemnościach. Stadion Czarnych, mimo że był to mecz dwóch czołowych drużyn, świecił pustkami, bo przyszło niewielu kibiców.
Pierwsze dziesięć minut meczu to klasyczne badanie przeciwnika, żadna z ekip nie ruszyła do zdecydowanych ataków. Gospodarze pierwszą groźną akcję przeprowadzili w 13. minucie i na szczęście okazało się, że w świetnej dyspozycji jest nasz bramkarz Mateusz Szafrański, który zastąpił pauzującego za czerwoną kartkę Bartosza Chudego. Chojniczanka dostała ostrzeżenie od Czarnych, że łatwo nie będzie, bo najpierw obrońcy wybili piłkę z bramki, potem futbolówka trafiła w słupek, a na koniec Szafrański obronił strzał w pięknym stylu. Zresztą Szafrański do końca meczu spisywał się bez zarzutów.
W 17. minucie sędzia podjął bardzo kontrowersyjną sytuację. Sam na sam z bramkarzem wyszedł Andrzej Borowski, został jednak sfaulowany na 18 metrze przez bramkarza gospodarzy, którego Borówa chciał ominąć i miałby przed sobą tylko pustą bramkę. Bramkarz jednak wpakował się w nogi naszego snajpera i go przewrócił. Sędzia gwizdnął faul, ale golkiper miejscowych dostał tylko żółtą kartkę. Z rzutu wolnego nic już nie wyszło, bo Borowski co prawda trafił w bramkę, ale strzał był za lekki i bramkarz bez problemu go obronił. W 25. minucie dobrze strzał z rzutu wolnego obronił Szafrański i w tej części meczu do głosu coraz częściej zaczęli dochodzić piłkarze Czarnych. Okazało się, że są ekipą dobrze poukładana, grającą spokojnie i mądrze, długo rozgrywali ataki i od czasu do czasu dochodzili do sytuacji strzeleckich. W drużynie Chojniczanki zabrakło przede wszystkim skutecznej gry na skrzydłach, nasi boczni pomocnicy przegrywali pojedynki sam na sam, brak było dośrodkowań i podań od Pestki i Steinborna. Gdy już wszyscy oczekiwali na gwizdek sędziego i przerwę, długie podanie od Marka Steinborna dostał Borowski, wbiegł w pole karne i po długim rogu umieścił piłkę w siatce. Sędzia od razu gwizdnął przerwę.
Druga połowa była już ciekawsza. W 52. min. Rafał Pasiński mógł lepiej rozegrać akcję zespołową i wykorzystać przewagę na połowie rywala. W 55. min Tomasz Pestka wyszedł sam na sam i strzelił gola, ale sędziowie odgwizdali spalonego. Ławka rezerwowa Chojniczanki protestowała, ale trudno ocenić tę sytuację zza bramki. W tym momencie mecz już rozkręcił się na całego, zespoły zaczęły atakować i wymieniać się kontrami. W 67. min Chojniczanka była o centymetry od drugiej bramki, bo piłka po strzale z 16 metrów Borowskiego huknęła w poprzeczkę i spadła w pole karne. Ten niecelny strzał zemścił się po kilkunastu sekundach, bo wtedy zaczęło się najczarniejsze, a raczej najbardziej czerwone dziesięć minut Chojniczanki w ostatnich latach.
W 68. min. piłka minęła Macieja Malinowskiego, a ten niepotrzebnie zagrał ją ręką. Nieodpowiedzialne zachowanie zakończyło się czerwoną kartką i rzutem karnym, choć pewności nie było do końca i nie ma do teraz, czy piłka była zagrana w polu karnym, czy przed nim, bo obaj sędziowie (asystent i główny) mieli odmienne zdanie. Ostatecznie zakończyło się na rzucie karnym i wyrównującej bramce, choć Szafrański był bliski obrony. Na tym jednak horror Chojniczanki się nie skończył. Po chwili sędzia gwizdnął drugi rzut karny po tym, jak gospodarze wykonywali rzut wolny Gąsiorowski podobno odepchnął przeciwnika. Ku zdziwieniu wszystkich sędzia gwizdnął drugi rzut karny, dał naszemu piłkarzowi żółty kartonik, ale ten nadal protestował i wyleciał z boiska za czerwień. Gospodarze wyszli na prowadzenie na 2:1, a kapitan Chojniczanki Andrzej Borowski również miał pretensje do sędziego głównego o rzut karny i kartkę dla Gąsiorowskiego i ... też wyleciał z boiska. Ostatnie minuty Chojniczanka grała więc w ósemkę i niewiele mogła już zdziałać. Czarni głównie grą z tyłu boiska, dowieźli wygraną do końca.
Trener Leszek Szank miał żal do piłkarzy, że osłabili zespół w taki sposób, choć pewnie sam ich rozumie, bo i trenerowi i całemu sztabowi z Chojnic puszczały nerwy. Ale stracić dwie bramki z rzutów karnych i przy tym zobaczyć trzy czerwone kartoniki w kilka minut w meczu na szczycie często się nie zdarza i każdy by się wkurzył.
Andrzej Borowski
- Pozostał niedosyt po tym meczu. Czarni nie zagrali jakiegoś super meczu, to my tego dnia zagraliśmy trochę gorzej, niż poprzednie trzy mecze. Zabrakło nam gry skrzydłami. Nie zrzucamy winy za porażkę na sędziego, oglądaliśmy jednak powtórki i te karne wołają o pomstę do nieba. Ręka Macieja był za polem karnym, choć kartkę dostał słusznie. Drugi karny to już nie wiadomo o co chodzi, podobno jakieś pchnięcie, ale to było bardzo dyskusyjne. W pierwszej połowie bramkarz, który jest mocnym punktem czarnych, powinien dostać czerwoną kartkę za faul na mnie. Nie chcemy się jednak tłumaczyć z porażki, w szatni wszystko wyjaśniliśmy i jak powiedział Pestek, to dopiero czwarta kolejka i gramy dalej. I jeszcze trzeba podkreślić dobrą postawę w naszej bramce Szafy.
Wyniki 4. kolejki: Orzeł Trąbki Wielkie - Murkam Przodkowo 3:1, Brda Przechlewo - Gryf Wejherowo 1:2, Polonez Bobrowniki - GTS Kolbudy 0:1, Powiśle Dzierzgoń - Pogoń Lębork 0:0, Unia Tczew - Start Mrzezino 2:1, Pomezania Malbork - Wisła Tczew 3:1, Koral Dębnica - Lechia II Gdańsk 0:0.
1. Orzeł Trąbki 4 10 6-2
2. Czarni Pruszcz 4 10 7-4
3. Chojniczanka 4 9 11-4
4. GTS Kolbudy 4 8 5-3
5. Pomezania 4 6 11-4
6. Start Mrzezino 4 6 7-6
7. Wisła Tczew 3 6 3-3
8. Lechia II Gdańsk 3 5 2-1
9. Unia Tczew 4 5 3-3
10. Pogoń Lębork 4 4 4-3
11. Murkam Przodkowo 4 4 4-6
12. Gryf Wejherowo 4 4 3-7
13. Polonez Bobrowniki 3 3 2-4
14. Koral Dębnica 4 2 2-10
15. Powiśle Dzierzgoń 3 1 1-3
16. Brda Przechlewo 4 0 4-12
Teraz przed Chojniczanką kolejne ważne mecze. Najbliższy już w sobotę o 16.00 z Polonezem Bobrowniki.
Zestaw par: Lechia II Gdańsk - Orzeł Trąbki Wielkie, Wisła Tczew - Koral Dębnica, Start Mrzezino - Pomezania Malbork, Pogoń Lębork - Unia Tczew, GTS Kolbudy - Powiśle Dzierzgoń, Gryf Wejherowo - Czarni Pruszcz Gdański, Murkam Przodkowo - Brda Przechlewo.
Tekst i fot.
Aleksander Knitter