Na półmetku kadencji burmistrz Arseniusz Finster może powiedzieć, że ma z górki.
Najważniejsze projekty, które reklamował jako jego priorytety, mają szansę ziścić się do końca kadencji albo nieco później. Niezagrożone jest przełożenie drogi 212, przebudowa domu kultury (już nie Balturium - przyp. red.), rewitalizacja dworca i budowa kanalizacji deszczowej. Powstają i będą powstawać nowe ulice osiedlowe, a więc to, na czym najbardziej zależy mieszkańcom.
Pasmo sukcesów? Mogłoby się wydawać, że tak. Ale są i porażki. Miało być otwarcie się na firmy, tymczasem z „Polipolem” jak dotąd nie wypaliło. A miał to być jeden z koronnych dowodów, że miasto jest przyjazne dla przedsiębiorców, że chce ich zatrzymać, stwarzać im warunki do rozwoju.
Podobnie z całą sferę społecznego angażowania się mieszkańców i włączania ich w proces podejmowania decyzji. To idzie nadal jak po grudzie i nadal pokutuje stara zasada, że to „władza zawsze wie lepiej” i jest najmądrzejsza. Budżety samorządowo-obywatelskie nadal są tylko na papierze i naprawdę trudno pojąć, dlaczego tak się ślimaczy ich realizacja.
Nie ma przyzwolenia na inicjatywę uchwałodawczą, o którą upominała się opozycja, a konsultacje społeczne - formalnie zapowiadane - nie skłaniają mieszkańców do udziału w nich. Wydaje się, że w tym zakresie będzie bardzo dużo do zrobienia, jeśli faktycznie chcemy mieć w Chojnicach społeczeństwo obywatelskie.
Martwi też sposób dialogowania z opozycją, nie zawsze wolny od chwytów poniżej pasa, choć trzeba przyznać, że i druga strona nie pozostaje dłużna... Na dziś nie ma jeszcze deklaracji burmistrza, czy będzie startował ponownie. Ale to niewykluczone. Bo przecież warto skonsumować sukces projektów, które skończą się wraz z tą kadencją.