
Dwa maszty telefonii komórkowej zostały podpalone w sobotę (23 maja) na Chojnach w Łodzi. To pierwszy taki przypadek w Polsce. Plaga podpaleń masztów ogarnia cały świat. Podpalacze wierzą, że nadajniki roznoszą koronawirusa, zwłaszcza te z sieci 5G.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

Informacja o pożarze masztów dotarła do łódzkiej straży pożarnej w sobotę o godz. 19.03. Na miejsce skierowano pięć zastępów straży pożarnej, w tym wóz z drabiną oraz pojazd z agregatem proszkowym.
- Pożar objął dwa maszty, jeden zdążył ugasić przed naszym przyjazdem pracownik ChKS-u - mówi bryg. Jędrzej Pawlak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi.
Jak podkreśla rzecznik nie ma możliwości, by maszty te zapaliły się od siebie. - Wszystko wskazuje na to, że przyczyną pożaru było podpalenie - mówi mł. bryg. Pawlak.
Obie wieże paliły się od środka, zapaliły się w nich przewody w elektryczne. Podpalacz musiał więc sforsować zabezpieczenia, wspiąć się na górę i podłożyć ogień.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

Zdjęcia jednej płonących wież pojawiły się na Twitterze.
Mają Brytyjczycy, Holendrzy mamy i my. Zaczęło się i u nas podpalanie. pic.twitter.com/Cq88EBpT0q
— APG (@apg_pl) May 25, 2020
To pierwszy taki przypadek w Polsce, ale nie pierwszy na świecie. Od kilku tygodni przez świat przetacza się fala popaleń masztów, m.in. w Wielkiej Brytanii, Holandii. Podpalacze wierzą, że maszty telekomunikacyjne, a zwłaszcza te działające w ramach sieci 5G, rozsiewają koronawirusa.
