Na drugiej z tych „manif” byłem, pierwszą oglądałem na zdjęciach. Oprócz zgodnego wyrzekania na rząd, oba protesty upodabniał do siebie ich kadrowy charakter. Na Starym Rynku o idealnej do tego typu działań porze (piątkowy wieczór) zebrało się w porywach kilkadziesiąt osób. Jeśli weźmiemy pod uwagę to, że pojawili się tam delegaci kilku organizacji, nie tylko zrzeszających przedsiębiorców, m.in. AgroUnii czy KOD-u, uczestników niebędących na rynku „w delegacji” było tylu, co kot napłakał. Zdjęcia spod kuratorium również pokazują garstkę ludzi, wśród których rozpoznałem wielu działaczy związkowych.
Wniosek z tego taki, że niełatwo dziś porwać tłumy i zachęcić do czynnego protestu. Sądzę też, że Polacy zrozumieli, iż wiele z tych demonstracji służy przede wszystkim walce o władzę i nie chcą być w tej rozgrywce pożytecznymi idiotami.
