Gracjan Hajzler i Jakub Muszyński to dwaj młodzi mieszkańcy powiatu międzychodzkiego. Stworzyli team, który sami nazywają Kaban Team PMI. Ich pasja to wędkarstwo, a w szczególności wyprawy na sumy, czyli wędkarstwo sumowe. Upodobali sobie rzekę Wartę w okolicach Międzychodu, gdzie łowią naprawdę okazy, które robią wrażenie. Gdzie dokładnie? Precyzyjnego wskazywania miejsca strzegą, jak swojej największej tajemnicy.
- Ostatnio udało nam się wyciągnąć naprawdę duże ryby z Warty. Trafiła się jedna, która miała 202 centymetry długości i ważyła 47 kilogramów, a niedawno udało nam się złowić „smoki” mierzące 170 centymetrów i 193 centymetry
– mówią Gracjan Hajzler i Jakub Muszyński.
Chłopaki cieszą się z sukcesów, bo jak mówią – rok dla wędkarzy jest trudny. Szczególnie dla wędkarzy, którzy decydują się łowić w rzece Warcie. Tam bowiem jest teraz bardzo niski stan wody. W piątek 21 sierpnia na wodowskazie w Międzychodzie było zaledwie… 60 centymetrów. Wędkarze podkreślają, że tak niskich stanów wody nie było dawno, a jeśli zna się miejsca, gdzie rzeka ma równe koryto, to można przejść z jednego brzegu na drugi bez większych kłopotów.
Sprawdź też:
- Mimo to udało nam się w tym roku złowić naprawdę fajne ryby. Wędkarstwo sumowe nie należy do najprostszych, przede wszystkim potrzebny jest sprzęt, który wytrzyma hol tak ogromnych ryb- opowiadają wędkarze. - W skład sprzętu wchodzą wędziska, mocne własnoręcznie wykonane podpórki oraz sprzęt, który dużo pomaga i ułatwia. Mamy tu na myśli ponton i echosondę – zaznaczają Gracjan Hajzler i Jakub Muszyński.
Ważne jest też precyzyjne planowanie wypadów na łowy.
- Wypad na zasiadkę sumową musimy od samego początku dobrze zaplanować i wszystko uszykować już w domu. Gdy dojedziemy na miejsce nad rzekę Wartę, całe rozłożenie sprzętu i obozowiska także pochłania wiele czasu i wysiłku – przyznają.
Sprawdź też:
Jak to w wędkarstwie bywa, nie zawsze jest kolorowo. Zdarza się, że kilka nocy pod rząd nie ma nawet brania…
- Takie sytuacje nas nie zniechęcają, bo dla nas liczy się sam klimat, w jakim spędzamy wolny czas. Zawsze jesteśmy pozytywnie nastawieni. Nasz trud i wysiłek zwieńcza jednak piękna ryba, która po sesji fotograficznej zawsze wraca „do domu”. Dzięki sprzętowi, który posiadamy, nie musimy długo z rybami walczyć. Czasem to trwa około 30 minut i wówczas ryba daje nieźle popalić. Ręce opadają same ze zmęczenia, a nawet w pachwinie, gdzie opieramy dolnik wędziska, pojawiają się siniaki - mówią Gracjan Hajzler i Jakub Muszyński.
Źródło - Międzychód Nasze Miasto: Dwaj młodzi międzychodzianie wyławiają z rzeki Warty prawdziwe "potwory" ważące nawet po 50 kilogramów
ZOBACZ TEŻ:
Julia Grzyb ma 21 lat i łowi taaakie ryby! Jak się odnajduje...
Sprawdź też:
