Dyrektor na wylocie

Powodem dymisji jest ujawniony przez "Pomorską" skandal związany z "Rocznikiem Muzeum".

Decyzję w sprawie przyszłości Tubai podjęto już we wtorek, wówczas to dyrektorowi Muzeum Etnograficznego pozwolono wybrać pomiędzy dymisją na własne życzenie a zwolnieniem dyscyplinarnym.

Którą opcję wybrał Roman Tubaja, nie wiadomo - pytany przez nas wczoraj odmówił komentarzy. Jak dotąd do Urzędu Marszałkowskiego nie wpłynęło jeszcze pismo w tej sprawie. Tubaja zabiega natomiast o spotkanie z marszałkiem. O szczegółach ewentualnego spotkania nic jednak nie wiadomo - wicemarszałek Włodzisław Giziński, któremu podlega muzeum, nie odbierał wczoraj telefonów.

Wiadomo natomiast, że suchej nitki nie pozostawili na dyrektorze kustosze muzeum oraz związki zawodowe, z którymi spotkał się wicemarszałek.

Przyczyną czystki w muzeum było odkryte przez "Pomorską" fałszowanie dokumentacji w sprawie dotacji z Urzędu Marszałkowskiego" (w poprzedniej kadencji). Muzeum wzięło pieniądze na wydanie rocznika, który nigdy nie został wydany. Aby zatuszować ślady, sfałszowano cześć dokumentacji. Nasze informacje potwierdziła kontrola wewnętrzna. Trwa już postepowanie prokuratorskie.

Według uzyskanych przez nas informacji na dymisji Tubai się nie skończy. W najbliższych dniach ze stanowiskiem pożegna się p.o. dyrektora departamentu kultury Grzegorz Frankowski, którego podpisy również znalazły się pod sfałszowanymi dokumentami.

Odejść ma również wicedyrektor Muzeum Etnograficznego Józef Socha, który dawno już osiągnął wiek emerytalny.