Dyrektor Buler pojawia się w pracy w Szafarni dopiero po godz. 13.00, często i później. A gdy mija godz. 15.30 - 16.00 w ośrodku można pocałować przysłowiową klamkę. Chyba, że zdarzy się jakaś impreza.
Gdzie pani dyrektor spędza ranki i przedpołudnia? Jest publiczną tajemnicą, że pracuje jako nauczyciel nauczania początkowego w odległej o 20 kilometrów Szkole Podstawowej we Wrockach. Potwierdził to nam jej dyrektor Mirosław Suski. Pracuje tam na pełnym etacie, już od 1990 roku.
Sklepik pani dyrektor
Ale w opublikowanym niedawno w internecie oświadczeniu majątkowym pani Buler figuruje jedynie zapis o zatrudnieniu na etacie dyrektora ośrodka. W ub. roku zarobiła tyle, że szefowie wielu podległych marszałkowi instytucji kulturalnych mogą jej pozazdrościć. Dokładnie 104 tys. zł, czyli blisko 8,7 tysiąca na miesiąc.
Jedynie dzięki pomocy samego przewodniczącego sejmiku Krzysztofa Sikory, udało mi się ustalić szczegóły dotyczące zarobków pani Buler. Do maja tego roku jej dyrektorska pensja wynosiła miesięcznie 2,3 tys. zł plus solidna premia. Od maja br. zarabia 4.360 zł, ale już bez premii. Prawie drugie tyle wyciąga w szkole, co patrząc na nauczycielskie pobory, wymaga sporo wysiłku i czasu.
Ale nie jest to jedyne zajęcie, jakim parała się pani dyrektor. Do połowy września 2004 roku, prowadziła w Ośrodku Chopinowskim prywatny sklep "Frycek" sprzedający turystom słodycze i pamiątki. Potem jednak Szafarnię przejął marszałek i musiała zakończyć tę działalność. W 2004 roku sklep przyniósł jej dochód w wysokości ok. 5,7 tys. zł.
Dyrektor pod parasolem
Od lat pracoholizm dyrektor Buler spędzał sen z powiek niektórych notabli. Już w 2005 r. ówczesny wicemarszałek Jan Szopiński, polecił jej zrezygnować z nauczycielskiego etatu i zająć się ośrodkiem. Ale jest tajemnicą poliszynela, że pani dyrektor ma wielu wpływowych przyjaciół. Pojechała do samego marszałka Waldemara Achramowicza i... sprawa się rozmyła. Marszałek stanowczo dziś zaprzecza, że ulegał jakimś naciskom. Podkreśla, że m.in. z powodu podwójnego etatu nie dał pani Buler stałego angażu.
Następca Achramowicza, Piotr Całbecki od początku roztoczył nad Elżbietą Buler parasol ochronny. Jak ujawniliśmy w miniony piątek, po wizycie w Szafarni anulował podjętą krótko wcześniej uchwałę zarządu województwa o konkursie na dyrektora ośrodka i polecił zatrudnić Buler z pominięciem wszelkich procedur. Jemu też absolutnie nie przeszkadzało, że jego podwładna dorabia sobie na boku drugą pensję i pracuje w Szafarni na pół gwizdka.
Wójta nikt nie słucha
Sprawa ta budzi oburzenie wśród samorządowców gminy Radomin, której częściowo podlega ośrodek. Co roku łoży ona na jego utrzymanie ponad 50 tysięcy ze swego skromnego budżetu. Kiedy marszałek Całbecki postanowił bez konkursu dać Elżbiecie Buler angaż na czas nieokreślony, wystąpił do wójta Mieczysława Konczalskiego o opinię. Taki bowiem wymóg nakładało na niego porozumienie zawarte z gmina w 2004 r. Opinia wójta była negatywna, m.in. z powodu pracy na dwa etaty. Ale marszałek zignorował te zastrzeżenia i przeforsował stały angaż pani dyrektor.
- Jakim cudem można kierować takim ośrodkiem pracując na dwa etaty. Pani dyrektor często pojawia się dopiero przed godz. 14.00, a o godz. 15.30 już wyjeżdża do domu. Zastanawiające, czemu na internetowych stronach ośrodka nie ma śladu informacji, w jakim czasie można zwiedzać Szafarnię - mówi Mieczysław Konczalski, wójt współzarządzającej ośrodkiem gminy Radomin.
Najbardziej jednak irytuje go sprawa weekendów. Podkreśla, że w niedziele, już o godz. 9.00 przed zamkiem w Golubiu Dobrzyniu ustawiają się liczne wycieczki z całego kraju. Wiele z nich przy okazji chce też odwiedzić pobliską Szafarnię. Ale jak, skoro w przedpołudniowych godzinach nie ma tam żywego ducha. Wójt oświadcza, że od dawna już interweniują u niego w tej sprawie rozżaleni turyści, ale do tej pory gminne władze nie miały u dyrektora Szafarni żadnego posłuchu.
Marszałek mi pozwolił
Pytam dyrektor Buler dlaczego nie ujawniła w oświadczeniu, że haruje ciężko na dwóch etatach? Szefowa Szafarni nie widzi w tym nic złego. Przecież wszystko jest w jej zeznaniu PIT, gdzie rozliczyła się co do złotówki. A na drugim etacie pracuje legalnie, za zgodą samego marszałka Całbeckiego, a wcześniej - Achramowicza.
Czy to uczciwe, że pracując na pełnym etacie spędza w Szafarni zaledwie 2-3 godziny dziennie? Pani dyrektor ripostuje, że jej praca nie kończy się o godz. 16.00. Jak jest w terenie to załatwia różne sprawy, często wraca do domu nawet wieczorem. Tu jest przecież wieś, nic się nie kupi, trzeba jeździć pod sklepach, hurtowniach. Swoim prywatnym autem jeździ po artystów na dworzec, wozi ich na obiady, kupuje paliwo do kosiarki itd. A przecież pracuje jeszcze w ośrodku w soboty i niedziele, ani jednego dnia nie ma wolnego.
Z dyrektor Buler rozmawiałem 2 października. Dzień wcześniej zarząd województwa postanowił wszcząć procedurę dotyczącą odwołania jej ze stanowiska.