Czytelniczka śle dowody
Gdy pierwszy raz "Pomorska" została powiadomiona o plastikowych okładkach dokumentów z reklamówkami więcborskiej stacji kontroli pojazdów, dyrektor Stanisław Kozłowski zaprzeczył i twierdził, że to pomówienie to pokłosie wojny stacji na Krajnie.
Czytelniczka z Sępólna przysłała nam dowód - okładkę z reklamą stacji kontroli z Więcborka, którą - jak twierdzi - dostała w wydziale komunikacji. - Albo pan Kozłowski nie wie, co się u niego dzieje, albo udaje - pisze w liście do redakcji.
Niemożliwe
Zapytaliśmy zatem po raz drugi dyrektora Kozłowskiego, co się dzieje z dokumentami z wydziału komunikacji. Dlaczego mają reklamy firm z powiatu sępoleńskiego, skoro jest to niedopuszczalne, aby instytucja publiczna reklamowała prywatne biznesy.
- To niemożliwe, od nas dokumenty są w foliach Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych i jedyne napisy, jakie mają, to ostrzeżenia dla kierowców - zapewnia Stanisław Kozłowski. - Obecnie są to "włącz światła - to twój obowiązek". Jeśli chodzi o inne okładki, to na pewno nie są one w wydziale komunikacji. Ja odpowiadam za to, co dzieje się w wydziale komunikacji, ale przed okienkami. Oczywiście, reklamy, które zauważam, od razu trafiają do niszczarki.
Takie się trafiają
Skąd zatem te reklamówki firm z powiatu sępoleńskiego? Ano zdaniem Kozłowskiego trzy z sześciu stacji kontroli pojazdów mają własne okładki z reklamą swojej firmy i po przeglądzie czy innych usługach dają je klientom za darmo. - Teraz np. trafiają do mnie dokumenty oprawione w reklamę ubezpieczalni "Compensa" - mówi Kozłowski. - Nie mogę przecież ściągać ich z prywatnych dokumentów i niszczyć. Te dokumenty trafiły do nas do aktualizacji. W żadnym razie nie zostały oprawione u nas.