Przemek w czerwcu skończy 18 lat. Filigranowa szatynka o niebieskich oczach to Malwina. Brunetka Daria właśnie rysuje. Monika, Ola i Lucyna to trochę zbuntowane nastolatki. Kamil, Dawid i Patryk - trzej bracia. A Wiki, Kamilek i Sandra - najmłodsze rodzeństwo domu w Trzemiętowie.
Przez lata wygląd domu dziecka zmieniał się, zmieniali się też wychowawcy. Dzieci dorastały i odchodziły. Na ich miejsce przyjeżdżały inne.
Jedno pozostało niezmienne. Każde mówiło:
- Mieszkam w bidulu.
Tak. Bidul, bo żaden, choćby najpiękniejszy dom dziecka, nigdy nikomu nie zastąpi prawdziwego domu.
Drugie takie miejsce trudno jest znaleźć. To tutaj nienawiść, złość i strach mieszają się z niewinnością i bezradnością. I nic w tym dziwnego, skoro większość z dzieci nigdy nie zaznała miłości. A niektóre, co dzień widziały tylko pręgierz.
Ktoś powie, że to są złe dzieci, że nic dobrego z nich nie wyrośnie.
Nie.
Dzieci nie są złe. Tyle że latami patrzyły, jak pijany ojciec bije matkę, jak pijana matka zostawia je same i wychodzi, aby dalej pić. Widziały wiele, i nie mogły tego zrozumieć. Na większość wyrok wydały ich własne rodziny. Z całej tutejszej gromadki, zaledwie czwórka to sieroty.
Mają swoje problemy, troski, mają marzenia. Mentlik w głowie, bo wciąż nie umieją odpowiedzieć sobie na pytanie, przez kogo tutaj trafili.
Trochę zbuntowane
Filigranowa szatynka o niebieskich oczach. To Malwina. W ręku zeszyt do religii.
- Na szczęście tylko jedna zwrotka do nauczenia na pamięć - mówi.
Szuka kontaktu. Chętnie rozmawia. Niczym nie różni się od innych dzieci.
A może tylko jednym... mieszka tutaj.
Daria. Brunetka. Właśnie rysuje. Na twarzy dziewczynki szeroki uśmiech.
Monika, Ola i Lucyna - to trochę zbuntowane nastolatki. Z początku unikają mojego wzroku i nie chcą rozmawiać. Jednak po chwili okazuje się, że mogłyby z nich być świetne koleżanki.
Jeden za wszystkich
Pokój chłopców. Mały stolik, a na nim książki do angielskiego. Zaciskają usta.
Woleliby chyba, żeby dać im spokój.
Rzucą parę przekleństw do siebie, aby umocnić swoją pozycję wśród kolegów. Jeszcze nie rozumieją, że to nie w ten sposób zyskuje się szacunek drugiego człowieka.
To tylko jedna z ich wielu słabości.
Kamil, Dawid i Patryk - trzej bracia. Kamil - najstarszy (17 lat) zdecydował, że nie pójdą do rodziny zastępczej.
I tak zrobili.
Być dzieckiem
Wiki, Kamilek i Sandra - to najmłodsze rodzeństwo z Trzemiętowa. Sandra ma zaledwie 9 lat, ale dopiero niedawno nauczyła się, jak być dzieckiem. Jak się bawić, i jak uśmiechać. Wiktoria jest jak mały bezbronny szczeniak. Lgnie do wszystkich. Ma 5 lat, ale zdążyła już poznać, co to jest samotność i ból.
Kamilek - 6 lat - żywe srebro, jak mawiały babcie. Wszędzie go pełno. Czasem przeszkadza to jego starszym kolegom i Kamil nie raz zarobił już kuksańca. To mały miłośnik motoryzacji, na swoim czarno- czerwonym skuterku pali gumy.
Przemek - to już 10 lat
Przemek 18 czerwca będzie pełnoletni. Ma siedmioro rodzeństwa. Uczy się na cukiernika. Na jego serdecznym palcu lśni srebrna obrączka, bo Przemek ma dziewczynę w swoim rodzinnym Inowrocławiu. W domach dziecka przebywa od 10 lat. Ostatnio dużo czasu spędza w internacie. Na weekendy wraca do Trzemiętowa.
Czasami odwiedza rodziców. Dwójka jego młodszego rodzeństwa jest w rodzinach zastępczych. Starsze rodzeństwo założyło już własne rodziny.
Przemek może przyjeżdżać do domu dziecka dopóki nie skończy praktyk, czyli do 2010 roku. Stara się o mieszkanie. Do domu nie wróci. Jakie są realne szanse na to, że gmina znajdzie coś dla niego?
Na razie musi czekać.
Koledzy wiedzą, że jest z domu dziecka.
- Może nie wszystkim się to podoba, ale nie mówią mi tego. Nikt nie wytyka mnie palcami - mówi. - Ja też zdążyłem przywyknąć, w końcu w domach dziecka mieszkam już od dziesięciu lat. A Trzemiętowo? Jak tam jest? Dobrze.
Przemka czasem można spotkać w lokalnych dyskotekach, czasem coś wypije, ale nigdy za dużo.
- Jestem taki sam, jak inni, czasem też chcę się pobawić, zapomnieć o wszystkim.
Henio i Zenio
Pokoje. Każdy w innym kolorze. Wygląda tutaj trochę jak w szkolnym internacie. Każdy pokój ma swój charakter, tak jak dzieci które w nim mieszkają. W jednym jest chomik, a w innym z dziećmi mieszka żółw. Chłopcy czasem zapominają go nakarmić. A żółw cierpliwie czeka. Są też koszatniczki - małe gryzonie.
- To Henio i Zenio - śmieją się dzieciaki.
Obecność zwierząt jest również formą terapii. Ma ona na celu wyeliminowanie agresywnych zachowań, uczy też obowiązkowości.
Jednak część z wychowanków i tak żyje swoim życiem, i nawet starania najlepszych pedagogów, nic tu nie wskórają.
Nowy
Pobudka o 6 rano. Mycie, wspólne śniadanie i trzeba wyjeżdżać do szkoły. Kilka godzin nauki. Powrót. Obiad. Odrabianie lekcji. Zajęcia sportowe. Podwieczorek. Kolacja. Wspólne rozmowy. Czas na słuchanie muzyki i trochę telewizji.
Jednak ten dzień różnił się od innych. Właśnie przywieziono nowego kolegę. Nie wiadomo jak długo tutaj zostanie, ale inne dzieci go zapamiętają. Nie wszyscy jeszcze go widzieli, ale na ich twarzach już było widać zdenerwowanie.
Bo ktoś nowy zamieszkał w ich domu.
Każde z nich inne, każde jak mały płomyczek. Płomyk ze świecy. Ta świeca może dawać ciepło, ale może też zniszczyć, spalić i sama się stopić. Dzieci z domu dziecka w Trzemiętowie.