Do naszej redakcji dzwonili rodzice: - Jak to może być, by szkoła zachęcała młodzież do kontaktu z chorymi i umierającymi, bez żadnego przygotowania, choćby psychologicznego? Przecież to może źle odbić się na ich psychice.
Od trzech tygodni
młodzi ludzie po lekcjach przychodzą do małych pacjentów oddziału dziecięcego i dorosłych z zakładu opiekuńczo-pielęgnacyjnego.
Wanda Wielgus, kierownik tego ostatniego, podkreśla, że dzieciaki nie wykonują żadnych prac przy chorych, a jedynie umilają im czas: - Personel nie ma czasu na czytanie gazet pacjentom, a to robią wolontariusze. Rozmawiają, robią drobne zakupy. Przychodzą popołudniami, kiedy jest już po karmieniu, i po prostu spędzają godziny z podopiecznymi. Jeżeli młodzież chce to robić, to nie widzę żadnych przeciwwskazań.
Na oddziale dziecięcym młodzież bawi się z milusińskimi w świetlicy.
Szef rypińskiego PCK Jan Zborny podkreśla, że pomysł pomagania w szpitalu wyszedł od wolontariuszy szkolnego koła, działającego przy "ogólniaku". Każdy z nich musi posiadać pisemną zgodę rodziców.
- Jedna osoba pojawia się w szpitalu tylko raz w tygodniu. Zadecydowaliśmy, że młodzi ludzie nie będą mieć do czynienia z wyjątkowo ciężkimi przypadkami, nie widzą też zabiegów, przewijania starszych, zmiany opatrunków itp. Chętnych do pomocy jest wielu i z tego, co wiem, jak na razie wszystko idzie dobrze - mówi prezes Zaborny._
Wanda Wielgus: - _Trudno, żeby rodzice trzymali dzieci pod kloszem. Od cierpień nie da się ich ustrzec. A z chorobą, starością na pewno i tak zetkną się prędzej czy później we własnej rodzinie. Lepiej, gdy będą z tym oswojeni.
Psycholog
Maria Redlewska-Lechowicz też nie widzi w tym nic złego: - Przecież młodzież odwiedza szpital dobrowolnie. Jeżeli ma wpajane w domu takie wartości jak pomoc starszym, chorym, to nie będzie to dla niej żadnym szokiem. Raczej pozwoli na lepsze przygotowanie do roli społecznej wnuka czy wnuczki.
Dziecko pod kloszem - dobra metoda?
Adrianna Ośmiałowska
Niektórym rodzicom uczniów "ogólniaka" nie podoba się, że ich dzieci chcą pomagać chorym, leżącym w szpitalu, i stykać się z cierpieniem. Nowa inicjatywa Polskiego Czerwonego Krzyża wzbudza kontrowersje.