Przez wiele godzin rosyjscy strażacy zmagali się w ogromnym pożarem, który wybuchł w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim.
Płomienie buchnęły we wsi Krasnyj Oktiabr, miejscowości położonej niedaleko Biełgorodu. Widać je było na terenie Ukrainie
Gubernator Biełgorodu Wiaczesław Gładkow potwierdził doniesienia o eksplozji i powiedział, że żaden obywatel rosyjski nie został ranny, odmówił jednak wyjaśnienia przyczyny powstania ognia.
Z kolei ukraińska wicepremier Iryna Wereszczuk mówiła, że wybuch nastąpił w rosyjskim składzie amunicji, co jest "przykładem typowego dla Rosjan nieprzestrzegania bezpieczeństwa".
Rosyjska agencja TASS utrzymuje z kolei, że na tymczasową bazę wojskową spadł pocisk, który wystrzelono z terytorium Ukrainy. Mieli zostać ranni czterej rosyjscy żołnierze. Tych informacji nie potwierdzają jednak zachodnie źródła.
Nagrania, które zamieściły dwie lokalne redakcje wydają się pokazywać wybuch składu amunicji. Reuters nie był w stanie zweryfikować i tych podejrzeń.
Biełgorod położony jest tuż przy granicy ukraińskiej, 80 kilometrów od Charkowa, który w ostatnim czasie jest bardzo ostrzeliwany przez siły rosyjskie.
