Zespół do miasta Bachusa wyjechał już w piątek po rozruchu. To symptom tego, że w klubie dzieje się z każdym dniem lepiej i zawodnicy wypoczęci mogą przystąpić do walki o mistrzowskie punkty. Niestety, trener Durda nie mógł do Zielonej Góry zabrać trzech zawodników z podstawowego składu.
- Ostatnio szło nam tak dobrze, a tu taki pech. Z kadry wypadli Rafał Więckowski (kontuzja więzadeł krzyżowych), Marcin Skonieczka (uraz kolana). Do tego za nadmiar kartek musi odpokutować Kelechi Iheanacho. Po to mam jednak liczną kadrę, aby w takich sytuacjach dublerzy pośpieszyli z pomocą - zastrzega opiekun toruńskiej drużyny.
- Wyruszyliśmy pełni nadziei, chociaż każdy z nas ma świadomość, że Lechia kompletu punktów nam nie podaruje - mówi z rezerwą Durda. - Najboleśniej przekonał się o tym ostatnio Zawisza. Będzie dobrze, jeżeli mój zespół poczuje przed pierwszym gwizdkiem respekt dla rywala. W rozmowie z zawodnikami uczulałem ich, że Lechia wciąż szuka pierwszej wygranej w sezonie. Nie chcielibyśmy, aby to pragnienie ziściło się rywalom akurat w meczu z nami
Zielonogórzanie, rzeczywiście, grają u siebie bardzo przeciętnie. W sześciu spotkaniach zanotowali zaledwie dwa remisy, w pozostałych meczach schodzili z boiska pokonani. Do tego stracili aż 14 bramek. - Nie wyobrażam sobie innego wyniku, jak zwycięstwo. Potrafimy grać na wyjazdach, co udowadnialiśmy wielokrotnie. Zakładam nawet, że moim piłkarzom przyjdzie prowadzić grę. Dlatego musimy być bardzo uważni w środku pola i roztropni, żeby nie narazić się na szybkie kontry - podkreśla szkoleniowiec.
Sobotni mecz w Zielonej Górze rozpocznie się o godz.15.30. Relacja na żywi na www.Pomorska.pl