Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elana Toruń wygrała w Legnicy!

(TOM)
przerwała w Legnicy serię meczów bez zwycięstwa.
przerwała w Legnicy serię meczów bez zwycięstwa. fot. Paweł Skraba
- To był mecz na remis, ale więcej klarownych sytuacji stworzyliśmy my. I wygrana nam się w pełni należała - mówił nazajutrz po meczu Paweł Mądrzejewski, autor zwycięskiej bramki.

Na mecz do lidera rozgrywek Elana wyruszyła w mocno okrojonym składzie (kontuzje i kartki), za to bardzo zmotywowana. Zawodnicy chcieli udowodnić, że "mają mózgi na karku" i pora wreszcie przełamać passę pięciu nieudanych dla siebie gier (tylko zdobyty punkt).

beta.pomorska.pl w zupełnie nowej odsłonie. Czekamy na opinie

Nie ulegało wątpliwości, że faworytem jest drużyna gospodarzy, posiadająca w swoich szeregach kilku piłkarzy ze stażem w ekastraklasie. Podopieczni Mariusza Bekasa mieli więc mocno zagęścić środek pola, zneutralizować poczynania, zwłaszcza, prowadzących grę Garucha i Nowackiego, a po odbiorze kontrować.

Przeczytaj też: Trener Elany: Nie chcę wywoływać nerwowej atmosfery

I ten plan grytorunianie bardzo konsekwentnie realizowali. Miedź prowadziła grę, ale w ataku pozycyjnym nie potrafiła wypracować sobie jakiś bardziej klarownych okazji do strzelenia gola. Jeżeli już do takowych dochodziło, to bardzo pewnie między słupkami spisywał się Michał Osiński, a para środkowych obrońców (Arkadiusz Czarnecki i Rafał Więckowski) skutecznie blokowała Zakrzewskiego.

Jak się potem okazało o losach meczu zdecydowała akcja z 15 min. Świderek zagrał do Grzegorza Mani. Ten, choć faulowany od tyłu, zdołał jeszcze odegrać "klepkę" do Mądrzejewskiego. Popularny "Pawlak"natychmiast zagrał do Dawida Zamiatowskiego. Ten podciągnął z piłką prawą stroną, odegrał do Kelechi Iheanacho.Nigerjczyk trafił nieczysto w piłkę, ale w powtórce stracił ją do Mądrzejewskiego, który pokonał Bledzewskiego. - W czwartek i piątek ćwiczyliśmy ten schemat rozwiązania akcji do imentu. Warto było - mówił uradowany strzelec.

Gracze Miedzi rzucili się do odrabiania strat, ale było to "walenie głową w mur". Żółto-niebiescy grali konsekwentnie, momentami "gryźli trawę". I mieli okazję na podwyższenie; Mania uderzył, ale Bledzewski końcami palców przebił futbolówkę na poprzeczkę. - Utarliśmy nosa liderowi, a że chłopcy zostawili na boisku serce i zdrowie, czekała ich dobra kolacja. I hop, szklanka piwa! Cieszę się, że wrócił do drużyny fajny nastrój - relacjonował Bogusław Sokołowski, kierownik zespołu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska