Już przed meczem koszykarskich reprezentacji Polski i Chorwacji jasne było, że gospodarze poniedziałkowego spotkania muszą wygrać, aby jeszcze liczyć się w wyścigu o bilety do Chin. Po wcześniej zakończonych meczach w naszej grupie jasne się też stało, że to zadanie wykonała Litwa, która pokonała - dopiero po dogrywce - Holandię 95:93. Bliscy wyjazdu do Azji są też piątkowi pogromcy biało-czerwonych - Włosi. Oni wygrali z Węgrami na wyjeździe 69:63.
Presja ciążąca na drużynie Mike'a Taylora była więc duża. - Chorwacja to świetny zespół. Można powiedzieć, że w tej chwili mają pełny skład, z wieloma rewelacyjnymi zawodnikami, z ogromnymi możliwościami indywidualnymi. O innych zawodnikach nie mówi się tak dużo, ale np. Krunoslav Simon potrafi zmienić oblicze gry dzięki swoim rzutom, a Rok Stipcević to wartościowy rozgrywający - wyjaśniał przed spotkaniem amerykański selekcjoner naszej reprezentacji.
Zadania nie ułatwiała świadomość, że Chorwaci w piątek przegrali z Litwą zaledwie punktem - 83:84. A pod wodzą trenera Drażena Anzulovicia (byłego szkoleniowca MKS-u Dąbrowa Górnicza) jest aż czterech zawodników z NBA: Bojan Bogdanović z Indiany Pacers, Dario Sarić z Philadelphii 76ers, oraz rezerwowi w swoich zespołach Ivica Zubac (Los Angeles Lakers) i Ante Zizić (Cleveland Cavaliers).
Biało-czerwoni, po wyrównanej pierwszej kwarcie, w drugiej stracili dystans i w efekcie musieli długo gonić przyjezdnych. Udało się to dopiero w czwartej kwarcie, w której Polacy na 3,5 minuty przed końcem uzyskali nawet 8-punktowe prowadzenie. Nie zdołali jednak zachować zimnej krwi i końcówka spotkania znów była nerwowa. Na nasze szczęście nie wytrzymał Bojan Bogdanović, który na 14 sekund przed końcową syreną sfaulował niesportowo A. J. Slaughtera. To pozwoliło naszym zawodnikom odskoczyć i zwycięstwa z rąk już nie wypuścili.
Najskuteczniejszym koszykarzem w naszej drużynie okazał się Adam Waczyński. Niski skrzydłowy Unicaji Malaga zdobył 21 punktów. Rewelacyjnie pod koszami walczył też środkowy Adam Hrycaniuk. Swoją cegiełkę dołożył też Mateusz Ponitka i wspomniany A.J. Slaughter. Po tak udanym finiszu z silną Chorwacją dobrze by było, aby Polacy z większą wiarą przystąpili do kolejnych meczów o punkty.
Biało-czerwoni mają do rozegrania jeszcze cztery mecze eliminacyjne. 29 listopada zmierzą się na wyjeździe z Holandią, a 2 grudnia o godz. 20.15 w Ergo Arenie z Włochami. W lutym czekać ich będą jeszcze dwie konfrontacje: 22 lutego w Chorwacji i 25 lutego z Holandią w kraju. W tym przypadku hala-gospodarz nie została jeszcze wybrana.
Z Europy na razie awans na przyszłoroczne mistrzostwa świata mają zapewniony Litwini, Czesi, Niemcy i Grecy.
Polska - Chorwacja 79:74 (21:21, 10:15, 23:22, 25:16)
Polska: Cel 7 (1), Slaughter 12 (2), Ponitka 12 (1), Waczyński 21 (4), Hrycaniuk 14 oraz Sokołowski 5 (1), Sulima 6, Łączyński 2, Gielo 0, Witliński 0, Gruszecki 0
Chorwacja: Bogdanović 22 (1), Zubac 6, Ramljak 4, Sarić 17 (2), Stipcević 6 (1) oraz Žižić 13, Zubcić 3 (1), Simon 3 (1), Mustapić 0, Bilinovac 0
Mecze | Wygrane/przegrane | Punkty | Punkty meczowe | |
1. Litwa | 8 | 8-0 | 16 | 691-528 |
2. Włochy | 8 | 6-2 | 14 | 644-550 |
3. Polska | 8 | 4-4 | 12 | 597-585 |
4. Węgry | 8 | 4-4 | 12 | 551-549 |
5. Holandia | 8 | 3-5 | 11 | 586-585 |
6. Chorwacja | 8 | 3-5 | 11 | 588-582 |