https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Europa już nie wystarcza? Samorządowcy nawiązują teraz kontakty w Chinach, Japonii i Kalifornii

(dz)
fot. mineralltd.pl, japoniazabytki.files.wordpress
Nasi włodarze obierają coraz bardziej egzotyczne kierunki zagranicznych delegacji. Za te wyjazdy płacimy również my. Ale czy coś z tego mamy?

Moim zdaniem

Moim zdaniem

Andrzej Sadowski
ekspert z Centrum im. Adama Smitha:

Każdy wyjazd samorządowych władz powinien przynosić określone efekty. Sprawozdania i rozliczenia księgowe nie wystarczą. Dla lokalnej społeczności liczy się rezultat.

Najbardziej aktywny spośród miejskich władz naszego regionu wydaje się bydgoski prezydent Konstanty Dombrowicz. W tym roku odwiedził Chiny, gdzie zacieśniał współpracę z bliźniaczym miastem Ningbo. Był też dwa razy we Francji na posiedzeniach organizowanych przez Radę Europy, a także na mistrzostwach lekkoatletycznych w Portugalii, sportowej olimpiadzie we Włoszech oraz targach inwestycyjnych w Austrii.

W tyle nie pozostaje jego zastępca Maciej Grześkowiak. Oprócz mistrzostw w Portugalii oglądał zawody lekkoatletyczne w Grecji, uczestniczył w kongresie Europejskiej Federacji Lekkiej Atletyki w Szwajcarii i był dwukrotnie w Wielkiej Brytanii na rozmowach o organizacji Grand Prix na żużlu w Bydgoszczy.

- Prezydent wyjeżdża za często. A efektów nie widać - komentuje miejski radny Stefan Pastuszewski. - W dobie kryzysu urząd powinien oszczędzać, również na podróżach.

W sumie bydgoski ratusz wydał w tym roku na zagraniczne delegacje ponad 76 tys. zł.

Oprócz prezydentów podróżowali też urzędnicy z wydziału kultury i współpracy z zagranicą, gospodarki komunalnej i ochrony środowiska.

Tegoroczne wojaże toruńskich urzędników kosztowały około 58 tys. zł. Radnym najbardziej utkwiła w pamięci wyprawa prezydenta Michała Zaleskiego do Filadelfii. - Razem z szefem Rady Miasta Waldemarem Przybyszewskim podłączyli się do wymiany młodzieży. Zwiedzili Waszyngton i Nowy Jork - wspomina Krzysztof Makowski, szef klubu LiD w toruńskiej RM. - To klasyczny przykład wycieczki. Ta wizyta nie miała żadnego znaczenia. To marnowanie publicznych pieniędzy lub po prostu bonus za to, że piastuje się wysokie stanowisko.

Do partnerów i na targi
Z kolei 11 tys. zł - to koszt podróży władz Grudziądza. Wiceprezydent Marek Sikora był m.in. dwukrotnie w Chinach z ofertą gospodarczą miasta. Z kolei prezydent Robert Malinowski odwiedził partnerskie miasto Gutersloh. Stamtąd pojechał prosto do Monachium na targi nieruchomości.

Na tych samych targach przebywał też wraz z kilkoma urzędnikami prezydent Włocławka - Andrzej Pałucki. Pracownicy ratusza promowali też miasto na targach w Berlinie. W sumie delegacje kosztowały ponad 29 tys. zł.

Natomiast inowrocławski prezydent Ryszard Brejza wraz ze swoim zastępcą Ireneuszem Stachowiakiem wybrali się do partnerskiego miasta Bad Oeynhausen. Pojechali prywatnym samochodem wiceprezydenta, który dostał 1,2 tys. zł za paliwo. Do kieszeni włodarzy trafiło też niecałe 300 zł diety. Sam pobyt fundowali Niemcy.

Bo to jest obowiązek
Zagraniczne delegacje miejskich urzędników wypadają blado w porównaniu z wyjazdami zarządu województwa i pracowników Urzędu Marszałkowskiego. W tym roku pochłonęły one już 161 tys. zł. - Nie powinno się zestawiać tej kwoty z wydatkami miast czy gmin - zaznacza Beata Krzemińska, rzecznik marszałka. - Współpraca międzynarodowa to ustawowy obowiązek samorządu województwa. Miasta nie muszą jej prowadzić. Jednocześnie dodaje, że część kosztów pokryto z funduszy unijnych.

W tym roku marszałek Piotr Całbecki zdążył odwiedzić Izrael, Niemcy, Finlandię oraz włoski region Veneto. Wspólnie z szefem sejmiku województwa Krzysztofem Sikorą i dwoma urzędnikami poleciał też do Japonii. Podczas wyjazdów promował region, zachwalał ofertę inwestycyjną, rozmawiał o współpracy kulturalnej i wymianie młodzieży.

Nigdzie nie wyjeżdżał natomiast wojewoda Rafał Bruski. A pracownicy Urzędu Wojewódzkiego wybrali się za granicę dwa razy - do Brukseli i Berlina - na szkolenia o skutecznym dysponowaniu funduszami unijnymi. Kosztowało to UW 447 zł, resztę pokryła Unia Europejska.

Co sądzisz o wyjazdach naszych władz? Czy wydają na nie dużo, czy mało? Czy widzisz efekty? Zapraszamy do dyskusji na naszym forum

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

~gość~
Choć męczące są czasami, to jednak nic tak nie kształci jak podróże, z których można tak wiele wyciągnąć, ale też chyba chiński wzór życia na razie nam nie zagraża ?
G
Gość
A dlaczego nikt z urzędu w Bydgoszczy nie mówi o sensowności tych wyjazdów?
5360E9
władza powinna nawiazywać kontakty, byle skutecznie, a nie tylko dla samego ich nawiązywania. Zastanawiam się po co miasto bliźniacze w Chinach...rzeczywiście duże podobieństwo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska