Problem jako pierwsi poruszyli rodzice uczniów z SP 11 na os. Mniszek. Tutaj ma dojść do połączenia po wakacjach obecnych uczniów klas czwartych (4a z 4b) i piątych (5a z 5b). Takim roszadom rodzice mówią stanowcze "NIE". W tej sprawie doszło już do dwukrotnych spotkań przedstawicieli rodziców z władzami miasta, a także jednego, otwartego w szkole. Szeroko pisaliśmy w poniższych artykułach:
Polecamy:
Apelują o ponowne przenalizowanie decyzji
Jak się okazuje, kolejni rodzice podjęli walkę, aby uchronić swoje dzieci przed planowanymi roszadami. Chodzi o Szkołę Podstawową nr 3. Rodzice z "trójki", podobnie jak z "jedenastki", napisali petycję, w której zwracają się z prośbą o ponownie przeanalizowanie decyzji w sprawie łączenia obecnych klas trzecich. Czytamy m.in. "(...)Zmiana może znacząco wpłynąć na komfort nauczania, poczucie bezpieczeństwa, rozwój edukacyjny i emocjonalny naszych dzieci. Wierzymy, że głos rodziców jako osób najlepiej znających potrzeby swoich pociech również powinien zostać wzięty pod uwagę (...)."
Ponadto według rodziców z SP 3 łączenie klas:
zagrozi dobru uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi
utrudni pracę wychowawczą i profilaktyczną
wywoła niepotrzebny stres i zaburzy poczucie bezpieczeństwa uczniów
zagraża jakości pracy nauczycieli
może naruszyć przepisy bezpieczeństwa i higieny pracy
może wpłynąć na przyszły wizerunek szkoły
nie generuje realnych oszczędności
sprawia, że spada zadowolenie rodziców i uczniów
Czytaj też
Dobro dzieci ponad tabele i budżety
Rodzice wyrażają zrozumienie dla finansów, które w ich odczuciu są istotnym elementem funkcjonowania każdej placówki, ale zaznaczają też, że nie mogą one przesłaniać najważniejszego celu szkoły - dobra uczniów.
"Szkoła to nie firma, a dzieci to nie liczby w arkuszu Excela. Nie godzimy się by oszczędzano kosztem ich zdrowia, bezpieczeństwa i jakości edukacji" - piszą w petycji rodzice trzecioklasistów z SP nr 3.
Rodzice apelują o uchylenie decyzji o łączeniu klas. "Dobro dzieci musi pozostać priorytetem - niezależnie od tabel i budżetów" - kończą petycję.
Z danych udostępnionych przez urzędników ratusza wynika, że do obecnej 3a uczęszcza 15 a 3b - 17 dzieci. Po połączeniu 4 "b" ma liczyć 32 uczniów. Przypomnijmy, że z informacji przekazywanych przez wiceprezydent Różę Lewandowską wynika, że praktyka grudziądzka mówi o tym, że klasy od czwartego poziomu nauczania przyjmuje się że liczą 30 uczniów.
Oprócz SP 11 i SP 3, łączenie klas w przyszłym roku szkolnym ma dotyczyć także SP 20. Tutaj spośród czterech klas trzecich (3a, 3b, 3c, 3d mają powstać trzy czwarte: 4a, 4b i 4c). Oznacza to, że z najmniej licznej trzeciej: 3d dzieci mają zostać rozdzielone do pozostałych trzech.
Prezydent: "Łączymy klasy, a nie likwidujemy szkoły"
Ruchy mające na celu łączenie klas, jak tłumaczą władze oświatowe Grudziądza, są podyktowane głównie oszczędnościami. Z szacunków urzędników wynika, że połączenie dwóch klas w jedną to oszczędności rzędu 150 - 200 tys. zł w skali roku. Oszczędności są wyższe im wyższy rocznik nauczania.
W środę, 23 kwietnia odbyła się komisja edukacji poświęcona tematowi łączenia klas. Prezydent Maciej Glamowski podkreślał, że samorządy mierzą się z niżem demograficznym z jednej strony, a z drugiej z niedoszacowaniem oświaty. W ub. roku dziura budżetowa w tym obszarze wyniosła blisko 70 mln zł. Ponadto z danych USC w Grudziądzu wynika, że w 2030 roku do pierwszych klas pójdzie o ok. 200 dzieci mniej niż obecnie. To oznacza liczebność jednej, całej szkoły np. SP nr 2.
- Łączenie klas to najłagodniejsza odpowiedź na zmiany demograficzne. Proszę zauważyć, że unikamy likwidacji szkół - podkreślał prezydent Grudziądza, Maciej Glamowski.
Radni zadawali pytania m.in. o to, czy nauczyciele nie stracą pracy. Kamila Melkowska - Lemke, dyrektor wydziału oświaty, odpowiadała, że żaden nauczyciel nie straci pracy, a zmniejszy się ilość godzin nadliczbowych.
Mamy z SP 11: "Dzieci to nie punkt w budżecie"
Na komisję także przybyły dwie mamy z SP 11. Kolejny raz argumentowały, podobnie jak z SP 3, że dzieci to nie "punkty" w budżecie. - Nie można oszczędzać na małych dzieciach. Musimy je dobrze wyedukować i wychować - podkreślały. Panie także akcentowały, aby z małych klas w SP 11 zrobić atut szkoły, do której rodzice będą chętniej zapisywali swoje pociechy borykające się z różnymi problemami.
Radny niezrzeszony Roman Sarnowski zaproponował z kolei, aby SP 11 uczynić szkołą integracyjną. Wtedy placówka otrzymywałaby wyższe subwencje. W tym punkcie poinformowano radnego, że do takiego rozwiązania potrzeba jest kadra z wysokospecjalistycznymi uprawnieniami.
