Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fachowcy potrzebni od zaraz

Monika Smól
Wykwalifikowani nauczyciele odchodzą na emeryturę, albo szukają sobie lepiej płatnego zajęcia
Wykwalifikowani nauczyciele odchodzą na emeryturę, albo szukają sobie lepiej płatnego zajęcia fot. sxc
Pensje nauczycieli zawodu mogłyby wzrosnąć nawet do 6 tys. zł. Ministerstwo Edukacji Narodowej bierze się za reanimację szkolnictwa zawodowego.

"Murarzy, cieśli, zbrojarzy - zatrudnię". "Do dociepleń przyjmę". "Spawaczy, monterów szukam". Takich ogłoszeń jest dużo i będzie coraz więcej. Już w ubiegłym roku Wojewódzki Urząd Pracy wpisał te zawody na regionalną listę zawodów deficytowych. Wtedy brakowało też kasjerów, brukarzy, krojczych, meliorantów. Takich fachów można przecież szybko nauczyć. Pytanie tylko, kto ma to zrobić, skoro na liście deficytowych specjalności znalazł się też nauczyciel przedmiotów zawodowych. Ze szkół odchodzi ich co roku 1500-1700. - W 2006 roku było ich 68 tysięcy, w 2007 już tylko 66.500 - wylicza wiceminister Zbigniew Włodkowski.

Albo odchodzą na emeryturę, albo szukają sobie lepiej płatnego zajęcia. Na ich miejsce nie ma chętnych. - Trzeba było znaleźć sposób na to, żeby ściągnąć fachowców do szkół. Najlepiej, żeby to był specjalista w zawodzie, mistrz, a nie ktoś, kto się nauczył fachu z książki i to dawno temu - tłumaczy wiceminister Włodkowski.
Pomysł jest taki: podzielić nauczanie na moduły i zatrudniać fachowców do poprowadzenia potrzebnych zajęć, a nie koniecznie wszystkich zaraz przyjmować na etat. Ci, którzy mieliby uczyć zawodu, negocjowaliby zarobki z dyrektorami szkół. Stawka wyjściowa miałaby wynieść 3.800 złotych brutto. Ale - jeżeli samorząd dołoży - pensja mogłaby sięgać nawet 5-6 tysięcy złotych.

Trzech instruktorów przed emeryturą
- 6 tysięcy złotych? Świetnie. Tylko trudno mi uwierzyć, że się uda - mówi Roman Wojciechowski, dyrektor Zespołu Szkół Elektronicznych w Bydgoszczy. Chętnie dałby tyle każdemu, kto by zechciał przyjść wykładać zawodowe podstawy.
- Mam dwa segregatory podań o pracę, ale ani jednego od nauczyciela zawodu - wzdycha. - Ja już nie marzę o jakimś wybitnym fachowcu, niech by się zgłosił jakikolwiek.

Jest taki kryzys, że trzeba opierać się na emerytach albo brać na litość dawnych absolwentów - gdy kończą studia inżynierskie niektórzy przez sentyment wracają do swojej szkoły, żeby trochę pouczyć. - Fajni, młodzi, zdolni, w trakcie doktoratów. Ale szybko rezygnują. Czasami nawet jeszcze, zanim skończy się rok szkolny - mówi dyrektor Wojciechowski. Ostatnio jednego skusiła firma komputerowa, drugi dostał asy stenturę na uczelni.

- Mam trzech instruktorów zawodu - wylicza Grzegorz Gaca, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych w Solcu Kujawskim. - Wszyscy tuż przed emeryturą. Jeden odchodzi w grudniu. Zostanę bez nauczycieli.

Dyrektor Gaca ściągnął na część etatu wykładowców z bydgoskiego uniwersytetu. To cud, że się zgodzili, bo mógł im zaproponować najwyżej stawkę nauczyciela kontraktowego - 1644 złote brutto. Tyle zarabiają nauczyciele zawodu, którzy mają już jako takie doświadczenie. Z wszystkimi możliwymi dodatkami mogą dostać "nawet" 2100 brutto. Początkującym, bez doświadczenia w szkole, można zaproponować najwyżej 1418. Tymczasem średnia w sektorze przedsiębiorstw już w ubiegłym roku przekroczyła 3.100.

Będzie wojna?
MEN chce, żeby negocjowanie pensji było możliwe już w 2009 roku. Dyrektorzy z jednej strony zacierają ręce z radości, z drugiej martwią się, że jak to się rozniesie, zepsuje atmosferę w szkole. Pokrzywdzeni poczują się poloniści, historycy, wuefiści... - Będzie wojna w pokoju nauczycielskim - przewidują.
A w MEN tłumaczą: - Bez konkurencji finansowej nie zdobędzie się fachowców w deficytowych zawodach.

Resort zresztą planuje nie tylko takie nowości, jak negocjowanie stawek. Od 2012 roku mają być nowe programy nauczania. - Chcemy położyć większy nacisk na praktyczną naukę zawodu. Koniecznie trzeba też rynek edukacyjny bardziej powiązać z rynkiem pracy - mówi wiceminister Włodkowski.

Już wkrótce ma powstać portal internetowy, w którym uczniowie i rodzice będą mogli znaleźć charakterystyki zawodów, analizy rynków pracy, prognozy. Rozbudowane ma być poradnictwo zawodowe - w każdym powiecie powinno działać centrum doradztwa zawodowego.

Na razie powstał zespół doradczy przy ministrze edukacji. Ma przygotować projekt zmian programowych i organizacyjnych.

Zawód? Marzenie
Czy nauczyciele przestaną uciekać z zawodówek, a uczniowie zaczną przychodzić do nich chętniej niż teraz? W ubiegłym roku połowa absolwentów gimnazjów wolała iść do liceum, co trzeci wybierał technikum, tylko co piąty zawodówkę. Przy czym trudno zgadywać, ilu skończy szkołę z dyplomem potwierdzającym kwalifikacje zawodowe. Aby je zdobyć trzeba bowiem przejść egzamin zewnętrzny teoretyczny i praktyczny.

W ubiegłym roku niemal połowa oblała, a część w ogóle nie podeszła do zdawania. Zapewne ze strachu, że i tak nie zda. Na przykład dekarzy w całej Polsce zdawało 53, a zdało 36. To i tak świetny wynik. Bo już na przykład technicy żeglugi śródlądowej takiego szczęścia nie mieli - dyplom zawodowy dostało tylko 8 procent tych, którzy o nim marzyli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska