Wielkie jezioro we wsi
W Otłoczynie jest najgorzej. Jak okiem sięgnąć widać szerokie rozlewiska, a do koryta Wisły stąd jest parę dobrych kilometrów.
- Czasem to nawet żyć się nie chce. Mieliśmy nadzieję, że państwo wykupi od nas tę ziemię, jak obiecywano. Wykupiono, ale tylko w okolicy Brzozy koło Torunia - narzeka Stanisław Marcinowicz. Właściwie mógłby się już nie martwić, bo przekazał gospodarstwo synowi. Ale żal i tej ziemi, i 30 sztuk bydła, którego nie będzie czym wykarmić. Na polach rosła kukurydza na paszę. Na dodatek łąki też znalazły się pod wodą. - W sumie woda zalała nam trzydzieści pięć hektarów. Także pole pszenicy - martwi się Artur Marcinowicz, młody gospodarz.
Z wody na polu w Otłoczynie wystają nie tylko konary drzew, ale i fragment pomalowanego na żółto metalu. - To tabliczka informacyjna, że tędy biegnie w ziemi gazociąg - informuje gospodarz.
Czytaj:
>Wielka woda w Toruniu. Wisła zalała Bulwar FiladelfijskiOdtrąbiono alarm, a rolnicy zostali ze stratami
Dziś poszkodowani przez wodę rolnicy zebrali się, by pokazać stan zniszczenia wójtowi i dziennikarzom.- To grunty rolne, trzecia i czwarta klasa, gdzieniegdzie nawet druga. Jakże ich nie uprawiać? A teraz serce ściska patrzeć, jak woda to wszystko niszczy - mówią. - Za komuny były obowiązkowe ubezpieczenia, zawsze było parę groszy rekompensaty. Teraz składki są tak wysokie, że praktycznie zabrałyby nasz zysk z pola - mówią rolnicy. Więc się nie ubezpieczają.
Artur Marcinowicz mówi, że gdyby fala szła równo, przeszłaby i po krzyku. A tak najpierw pola zalała woda spuszczana przy opróżnianiu zbiornika we Włocławku, już w środę rano, a potem doszły wody z fali i część Otłoczyna wygląda jak jedno wielkie jezioro.
- W takiej sytuacji ziemia nie ma szans wyschnąć, a o ratowaniu roślin nie ma co mówić. Przy tym upale, gdy woda zejdzie, one się po prostu ugotują - oceniają gospodarze. - Zresztą i tak po takiej dawce wody nic by z nich nie było.
Dwadzieścia hektarów pod wodą ma Stanisław Sztoldman. Z pszenicą i kukurydzą już się pożegnał.
Paweł Mientkiewicz mieszka w Ostrowąsie, ale w Otłoczynie ma 9 hektarów. Jemu też woda zabrała pszenicę. Posiał na polu w Otłoczynie.
Poszkodowanych jest więcej, wśród nich także Stanisław Bonowicz (5, 90 ha) pszenicy i łąk. - Fala przeszła, odtrąbiono alarm, niby wszystko jest pięknie, a my zostaliśmy ze stratami - mówi.
Czy wojewoda pomoże?
Poszkodowani rolnicy już myślą o kolejnych zasiewach, bo upraw spod wody się nie uratuje.Andrzej Olszewski, wójt gminy Aleksandrów Kujawski już im obiecał, że będą
zwolnieni z podatków za zalane gruntu, ale gospodarze oczekują także pomocy od wojewody.
- Napisaliśmy już do pani wojewody wniosek o powołanie komisji i oszacowanie strat - poinformował rolników.
Czytaj e-wydanie »