Otóż - słuchajcie, słuchajcie! - w USA powstaje coraz więcej organizacji walczących o prawa mężczyzn. Tak, nie mylą się Panie - chodzi o prawa mężczyzn, o których nawet nie chcą słyszeć szalone sufrażystki. Symbolem tej heroicznej walki jest dzielny Amerykanin Warren Farrell, który w Nowym Jorku w latach 70. pracował w Międzynarodowej Organizacji na Rzecz Kobiet. Jak dziś mówi, jego życiowy błąd polegał na tym, że stał się wojującym feministą. Pantoflem mówiąc po polsku. Kobiece magazyny rozpisywały się o Warrenie publikując zdjęcia, na których wzmiankowany gotuje, sprząta i pierze, podczas gdy małżonka Urszula czyta gazetę lub ogląda w telewizji amerykański futbol racząc się cygarem.
Jak pisze portal "Na Temat" - w późnych latach 80. Warren zmądrzał i to za sprawą Urszuli (jedyny pozytywny aspekt sprawy). Małżonka bowiem zakochała się w koledze z pracy - o ile pracą można nazwać robotę w Organizacji na Rzecz Kobiet. Co tam się musiało wyrabiać?! Małżeństwo legło w gruzach, a Warren dopiero wówczas zorientował jak długo był manipulowany.
W 1993 roku Farrell wydał demaskatorską książkę pt. "Dlaczego mężczyźni są tacy, jacy są". Pozwolą Panie, że z tej prawdziwej krynicy mądrości zaczerpnę garść morałów. Autor pisze np., że nikt nigdy nie uczył mężczyzn, jak bronić się przed napastowaniem seksualnym kobiet. A to jest niebywale ważne, ponieważ najpierw kobiety mówią "tak", potem "nie", a potem znowu "tak". Bądź tu mądry i pisz wiersze.
Po drugie: Farrell dowodzi, że z dekady na dekadę mężczyźni są coraz bardziej zniewalani przez kobiety. W dzisiejszym świecie to panowie ofiarami babskich fochów. Niezliczona liczba kobiet piastuje stanowiska premierów, ministrów, doradców, prezesów, dyrektorów, liderów firm i korporacji. Natomiast te kobiety, które nie pełnią ważnych funkcji - twierdzi Warren - mają nad mężczyznami omal pełnię władzy (chodzi oczywiście o aspekt seksualny).
Takie mamy czasy, że tradycyjne role płci się zacierają i tylko redaktor Terlikowski może pomóc. Miejmy nadzieję, że nie będzie parytetów w postaci tzw. suwaka zwanego czasem przekładańcem).
Nie słyszałem dotąd, by znalazł się jakiś dzielny Polak walczący z dyskryminacją brzydszej płci. Mój udział wprawdzie nie wchodzi w grę - żona nie pozwoli - ale podejmuję się w "Biznesie" promowania tej pięknej idei. Panowie, Farrell pokazał, jak zwyciężać mamy!
Czytaj e-wydanie »