https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fatalny październik Zawiszy, Olimpii i Chojniczanki

Dariusz Knopik
Na 15 meczów rozegranych w październiku pierwszoligowcy z regionu wygrali tylko 2! Czas bić na alarm dla Zawiszy, Chojniczanki i Olimpii.
Na 15 meczów rozegranych w październiku pierwszoligowcy z regionu wygrali tylko 2! Czas bić na alarm dla Zawiszy, Chojniczanki i Olimpii.
Na 15 meczów rozegranych w październiku pierwszoligowcy z regionu wygrali tylko 2! Czas bić na alarm dla Zawiszy, Chojniczanki i Olimpii.

Jeszcze nie było takiego miesiąca, by solidarnie zawodziły wszystkie trzy zespoły. W październiku nie wychodziło im kompletnie nic.

We wrześnionym podsumowaniu byliśmy pełni optymizmu Zawisza był niepokonany przez blisko miesiąc i był w ścisłej czołówce. Chojniczanka należała do średniaków, ale dopiero od połowy miesiąca rozegrała pierwsze mecze u siebie. Z kolei Olimpia po miesięcznej pracy Artura Skowronka wydawała się mieć największy kryzys za sobą. Te wszystkie diagnozy okazały się błędne. I najgorsze miało dopiero nadejść.

Zawisza po wygranej w Chojnicach wskoczył na fotel lidera. Wydawało się, że nowy zespół okrzepł i jest na najlepszej drodze, by dyktować warunki na zapleczu ekstraklasy. Niestety, od następnego meczu bydgoszczanie prezentowali się coraz gorzej. A górę zaczęły brać problemy, o których pisaliśmy już wcześniej. Niebiesko-czarni mieli kłopoty gdy rywal strzelał im gola. Wtedy ich gra rozsypywała się jak domek z kart. Nie potrafili odpowiednio zareagować i popełniali proste błędy. W poprzednich spotkaniach rywale ich nie wykorzystywali, a w październikowych meczach już tak.

Dodatkowo pojawił się nowy problem. Zawiszanie kompletnie nie radzili sobie z wysokim pressingiem przeciwników. Dawali się stłamsić rywalom i nie potrafili odpowiedzieć. Pojawia się pytanie: dlaczego tak się dzieje? Pierwsza nasuwająca się odpowiedź: słabe przygotowanie fizyczne. Jednak nikt nie chce się do tego przyznać, że zespół ma problem fizyczny.

Październik naszych drużyn
Create your own infographics

Na dodatek w ostatnich meczach wypadają ze składu kolejni zawodnicy, głównie obrońcy i jest problem z optymalnym zestawieniem składu.

Nie zazdrościmy trenerowi Maciejowi Bartoszkowi, który w październiku objął zespół. Jego wpływ na te wszystkie problemy jest znikomy, a wszystko co złe idzie na jego konto.

Współczuć wypada także trenerowi Mariuszowi Pawlakowi. Z jednej strony doprowadził zespół do historycznego wyniku w Pucharze Polski, w którym Chojniczanka mierzyła się z Legią Warszawa, ale z drugiej strony zespół dołuje w lidze. Jako jedyny w całej stawce nie potrafił wygrać na własnym boisku.

Z drużyny wypadł z powodu kontuzji kolana Tomasz Mikołajczak, wiodąca postać w ofensywie. Nie ma ludzi niezastąpionych, ale prawda jest taka, że nie ma kto straszyć rywali z przodu i nikt nie daje takiej jakości jak Mikołajczak. Bez lidera gra się mocno posypała.

Po serii październikowych porażek chojniczanie znaleźli się w strefie spadkowej. Trzeba powoli bić na alarm, ale z drugiej strony działać bardzo rozważnie, bo różnice między zespołami są minimalne i seria zwycięstw w listopadzie może wywindować zespół.

Do dna dobiła Olimpia. Gorzej być już nie może. W najgorszym wypadku biało-zieloni mogą pozostać na ostatnim miejscu w tabeli.

Wymienianie wszystkich złych rzeczy, które dopadły zespół z Grudziądza mija się z celem, ponieważ nic albo prawie nic nie funkcjonuje w nim właściwie. Wydaje się, że w tym składzie personalnym nastąpił kres możliwości. Trener Skowronek musi dostać w przerwie nowych ludzi, by obronić ligę w Grudziądzu.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska