
Finał PLK. Anwil Włocławek kontra Polski Cukier Toruń. Pięć ważnych pytań
Finał PLK - we wtorek trzeci mecz, ale pierwszy we Włocławku. Anwil remisuje z Polskim Cukrem 1:1 i ma szanse objąć prowadzenie w serii. Co może okazać się decydujące w tym meczu? Wybraliśmy pięć kluczowych elementów.

Anwil utrzyma obronę?
W pierwszym meczu wygląda tak sobie, ale w drugim to już był poziom mistrzowski. Żadna inna drużyna w EBL nie potrafi tak płynnie zmieniać systemów, przechodzić błyskawicznie od krycia indywidualnego do strefy. Właśnie ta strefa sprawiała torunianom ogromne problemy, także z powodu ich słabości w grze ofensywnej. Anwil umiejętnie odcina wysokich graczy Twardych Pierników oraz podwaja, gdy mają piłkę w rękach. W ten sposób został w G2 zatrzymany Damian Kulig na znośnych dla Anwilu 9 punktach i 8 zbiórkach.
W drugim meczu finałowym włocławianie także bardzo skutecznie ograniczyli pick&rolle. Warto też zauważyć pracę obwodowych (zwłaszcza Chase'a Simona) przeciwko Robowi Lowery'emu. Krótko mówiąc: Polski Cukier zagrał w sobotę tak, jak chciał Anwil, a to klucz do wygrywania finałów.

Gdzie siła pod koszem Twardych Pierników?
"Gracze wysocy toruńskiej drużyny są ofiarami w tej serii. Anwil nadział ich na widelec i powoli obgryza" - tak obrazowo podsumował sytuację toruńskich podkoszowych Adam Romański, komentator Polsatu.
To miał być największy atut Twardych Pierników, a tymczasem w G2 nie udało się nawet wygrać zbiórek! Pewną różnicę można zauważyć jedynie na atakowanej tablicy, Polski Cukier miał o 5 zbiórek ofensywnych więcej w dwumeczu.
Anwil mistrzowsko unieruchomił największą przewagę rywala. Zobaczmy statystyki z soboty: Aaron Cel 1/5 z gry, Krzysztof Sulima 3/4, Damian Kulig 3/6, Cheikh Mbodj 1/3. W sumie raptem 18 rzutów czterech koszykarzy, gdy w sezonie średnia wynosi 28.
Zespołowa obrona klinczuje siłę Polskiego Cukru. Czy jednak można uruchomić wysokich bez lepszego obwodu?

Obwód, którego nie ma
To w tej chwili największe zmartwienie Polskiego Cukru. Najlepszym graczem obwodowym w obu seriach był Tomasz Śnieg i to on w zasadzie jest w tej chwili rozgrywającym numer 1. Rob Lowery gra bardzo słabo, jest sfrustrowany nieustannym naciskiem obrońców, podejmuje wiele złych i nerwowych decyzji. Dobry miał jedynie fragment po przerwie G1, gdy wygranymi akcjami 1 na 1 z obwodu tworzył przewagę, zmuszał Szewczyka do pomocy i uruchamiał wysokich pod koszem. W G2 takiej akcji nie było już ani jednej.
Michael Umeh wygląda na parkiecie jak kłębek nerwów. Na rozgrzewkach trafia wszystko, w czasie meczu nie dorzuca z dystansu do obręczy. Obaj mają w finałowej serii katastrofalne 0/15 za 3. A bez trafień z dystansu Polskiego Cukru Anwil odważniej zacieśnia obronę pod koszem, śmielej podwaja wysokich graczy.
Polski Cukier "trójek" potrzebuje jak ryba wody. W dwumeczu w Toruniu miał zaledwie 12/44, a przecież w rundzie zasadniczej trafiał z najlepszym wskaźnikiem.