- Za zaśmiecanie lasów powinny być srogie kary i nie mam nic przeciwko temu, żeby łapać winowajców dzięki kamerom schowanym między drzewami - mówi Justyna, mieszkanka gminy Koronowo. - Szkoda tylko, że przez wandali, zanim męża w lesie pocałuję, to zastanawiam się, gdzie jest schowana kamera.
Tej tajemnicy leśnicy zdradzać nie zamierzają. Mateusz Stopiński - rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu - wyjaśnia, że tutejsi leśnicy dysponują 46 fotopułapkami i 14 kamerami.
przeczytaj również: Wielki Brat podgląda w lasach. Więcej kamer i fotopułapek
Ukryte między drzewami
- Kiedyś kamery ukrywaliśmy w skrzynkach lęgowych dla ptaków - przyznaje Jacek Soborski, nadleśniczy w Skrwilnie (pow. Rypin).
Najwidoczniej przestało to być tajemnicą, bo nagle zaczęły ginąć te skrzynki. - W taki sposób straciliśmy dwie kamery - dodaje Jacek Soborski. - Teraz umieszczamy je w innych miejscach, są dobrze zamaskowane.
Pułapki na wandali
Fotopułapki reagują na ruch i włączają się automatycznie. - Staramy się, by kamery były na tyle blisko siebie, żeby jedna drugą "widziała" - tłumaczy Zbigniew Grugel kierujący nadleśnictwem Tuchola. - Bo czasami ten kto chce na przykład coś ukraść albo podrzucić śmieci, najpierw dokładnie rozgląda się, szuka fotopułapki i jeśli ją znajduje, to jest zadowolony, że nie będzie śladów. A my i tak będziemy mieli zdjęcia z innego urządzenia!
Zarówno w nadleśnictwie Tuchola jak i Skrwilno, fotopułapki pomagają najczęściej w ustaleniu winnych zaśmiecania lasów. - Nie nakładamy mandatów za podrzucanie śmieci, ale winnych obciążamy kosztami wywozu śmieci - tłumaczy Jacek Soborski. - Większość płaci i przeprasza.
Pomimo rewolucji śmieciowej, fotopułapki w lasach nadal są potrzebne. Za wywóz śmieci nadleśnictwo Skrwilno płaci 60-70 tysięcy złotych rocznie! - Fotopułapki przydają się także w walce z podpalaczami - dodaje nadleśniczy Zbigniew Grugel.
Niedawno zielonogórscy policjanci zatrzymali podpalacza lasu w okolicach Nowogrodu Bobrzańskiego, ponieważ zarejestrowała go leśna kamera.
Grugel: - Co prawda nie dysponujemy nagraniami z miejsca podpalenia, ale czasami pomagają nam informacje z fotopułapek na przykład na temat tego, kto w czasie jakiegoś zdarzenia był w pobliżu.
Leśnicy są taktowni
- Teren monitorowany jest zawsze oznakowany - podkreśla Jacek Soborski. - Działamy zgodnie z prawem.
Jednak fotopułapki odstraszają także tych, którzy w lesie szukali intymności. - Nie chcemy odstraszać turystów ani zakochanych - dodaje nadleśniczy ze Skrwilna.
Wyjaśnia, że jeśli osoba przeglądająca zapis z kamer znajdzie zdjęcia kochającej się pary, to ich nie ogląda. - Za miłość nie ma mandatów - dodaje z uśmiechem.
Czytaj e-wydanie »