Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Fuck me tender", czyli młodzi z Pakości robią karierę w stolicy

(dan)
Joanna i Mikołaj z Pakości
Joanna i Mikołaj z Pakości Nadesłane
Joanna i Mikołaj z Pakości spakowali walizki i wyjechali do Warszawy. Tam wpadli na oryginalny pomysł. "Fuck me tender" - tak się nazwali. Ich koszulki noszą wielkie gwiazdy show-biznesu.

- Jak wspominacie Pakość? Często tu zaglądacie?
- Pakość wspominamy, jako niesamowitą miejscowość, w której dorastaliśmy, a teraz wpadamy tam jedynie od święta. Zawsze była dla nas fascynującą kotliną, nad którą unosiła się mgiełka tajemnicy, a nawet niepokoju. Większość zabudowań pochodzi z okresu baroku, którego celem było ukazanie człowiekowi wizji Nieba. Bogactwo, lekkość, przepych, sztuczki optyczne. Wszystkie te estetyczne doświadczenia dzieciństwa zostawiły piętno na całe życie, co wychodzi teraz przy pracy nad koszulkami, stylizowanymi przez nas na barokowe drzeworyty.

- Dlaczego postawiliście na taką a nie inną działalność?
- Było to wynikiem naturalnego połączenia sił: współpraca stylistki oraz charakteryzatorki filmowej ze studentem Grafiki. Zdecydowaliśmy się sprawdzić, co może wyjść z koktajlu mody oraz sztuki.

- Skąd pomysł na "Fuck me tender"? Oryginalna nazwa.
- Podczas, gdy powstawały prototypy koszulek, narodziła się potrzeba stworzenia nazwy. Tym razem, do gry wkroczył przypadek. Podczas jednego z przyjęć, w głośnikach zaczął płynąć głos Presley'a: "Love me tender, love me sweet". Na środek sali, wyrwała się pijana dziewczyna głośno zawodząc: "Fuck me tender, fuck me sweet!". Wtedy porozumiewawczo spojrzeliśmy na siebie. Zamiast: "Love", rozpaczliwie krzyczymy: "Fuck", a reszta przestaje mieć znaczenie. Zapominamy już, że mamy coś oprócz ciała i zawartości konta. "Fuck me tender" wydało się nam przewrotne, zapamiętywalne, a przede wszystkim ilustrujące teraźniejszość.

- Jakie były początki? Jak podbijaliście Warszawę?
Mikołaj: - Zacząłem regularnie wystawiać, brać udział w targach, aż w końcu TVP zaprosiło mnie do udziału w programie "Poziom 2.0", gdzie opowiadałem o swoich obrazach, stanowiących później scenografię do kilku kolejnych programów. Razem z Joanną doszliśmy do wniosku, że trzeba kuć żelazo póki gorące. Świętując premierę programu w hinduskiej knajpce, zauważyliśmy, iż może nadszedł czas zaangażowania się we własny biznes, a najlepiej robić to, co się lubi.

Joanna: - Zaczęliśmy jeździć do szwalni, szukać farb, eksperymentować z różnymi gatunkami bawełny, metodami utrwalania, tak aby koszulki można było spokojnie prać. Kiedy mieliśmy gotową pierwszą serię, uruchomiliśmy facebook'owy funpage, rozesłaliśmy naszą ofertę do butików, gazet. Kilka ogólnopolskich magazynów zainteresowało się takim rodzajem mody, dzięki czemu zdobyliśmy pierwsze publikacje, a następnie butiki zaprosiły nas do swoich przestrzeni. Wkrótce koszulki "Fuck me tedner" stały się dostępne w Krakowie, Poznaniu i Warszawie.

- Jak powstają Wasze koszuli? Czym różnią się od innych?
- Powstawanie każdej koszulki to pracochłonny proces, o który dbamy od początku do końca. Zaczyna się od znalezienia bawełny. Zdecydowaliśmy się na 100% eko-bawełnę, gwarantującą wysoki komfort noszenia. Następnie szwalnia wykonuje dla nas kilkanaście koszulek, które oddajemy w ręce artystów. Mówimy: "Artystów", ponieważ zaczęliśmy współpracować z młodymi twórcami, zauważonymi przez nas na wystawach, czy nawet z profesorami Akademii Sztuk Pięknych, nierzadko chętnie angażujących się w tę inicjatywę. Własnoręcznie tworzą na koszulkach dzieła sztuki, co sprawia że każda jest zupełnie unikatowa. Nie da się powtórzyć tego samego malunku. To właśnie wyróżnia nas od innych. Możemy śmiało powiedzieć, że każdy T-shirt jest dziełem sztuki, które albo zawiśnie na twoim ciele, albo na ścianie. Dla podkreślenia tego faktu, dołączamy do każdego z nich certyfikat autentyczności, z numerem, datą, podpisem artysty.

- W jaki sposób dotarliście z Waszymi koszulkami do gwiazdshow-biznesu? Z jakimi ich reakcjami się spotkaliście?
Joanna: - Podczas pracy w telewizji, czy produkcjach filmowych, miałam styczność z wieloma gwiazdami. Postanowiłam tę szansę wykorzystać, aby promować naszą firmę. Dlatego poprosiłam Mikołaja, aby przygotował kilka specjalnych koszulek, które następnie wręczałam sławom. Reakcja była zawsze ta sama: wielkie zaskoczenie oraz podniecenie, iż jest to jedyny, niepowtarzalny egzemplarz na świecie, a po czasie użytkowania, wszyscy powtarzali: "Wrzucając waszą koszulkę do prania, już nie mogę się doczekać kiedy wyschnie, gdyż noszę ją non-stop". To bardzo miłe słyszeć taką rekomendację z ust: Maćka Musiała, Borysa Szyca czy Czesława Mozila.

- Czujecie się ludźmi sukcesu?
- Czujemy się szczęśliwi, ponieważ robimy to, co jest naszą pasją, a taki sposób życia zdaje się być najmilszą rzeczą, zwłaszcza kiedy nasza praca zdobywa uznanie, będąc aprobowaną przez innych.

- Jak Wam się żyje w Warszawie?
- Warszawa jest organicznym miastem. Tutaj wciąż powstają nowe miejsca, inicjatywy, w które można się zaangażować, czując, iż dokłada się czegoś od siebie do tej rosnącej tkanki. Wiele osób jest pełnych zapału, chcących zrobić coś naprawdę dobrego. Przyjemnie żyje się w takiej atmosferze budowy. Oczywiście o stolicy krąży wiele opowieści, stereotypów. Jednak liczba osób z całej Polski, coraz częściej również i świata, tworząca społeczność tego miasta, zaciera dawne myślenie. Warszawa daje nam cały wachlarz możliwości jaką drogą chcemy pójść, w czyim towarzystwie. To jest interesujące, w przeciwieństwie do zamykania głowy na różne możliwości spędzenia życia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska