Katastrofa w Smoleńsku
Więcej informacji z o katastrofie w Smoleńsku przeczytasz na stronie www.pomorska.pl/krajswiat
Księga kondolencyjna - wpisz się
Połączyliśmy się telefonicznie z obecną na Polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu Gabrielą Gajdel-Tomaszewską, członkinią Bydgoskiej Rodziny Katyńskiej. - Już opuszczamy cmentarz. Panuje ogólny smutek i wielkie niedowierzanie. Odbyła się krótka msza za ofiary tej strasznej katastrofy. Otrzymaliśmy informację, żeBY jak najszybciej zbierać się przy autokarach. Wracamy do Smoleńska. Czeka na nas pociąg do Polski.
Wyjechali wczoraj przed godz. 10.00 czasu polskiego z Warszawy. Do Smoleńska dojechali dziś o 6 rano czasu moskiewskiego. - Przesiedliśmy się do autokarów - mówi Gabriela Gajdel-Tomaszewska.
- Ze Smoleńska do Katynia jest kilkanaście kilometrów. Dochodziła godzina dwunasta miejscowego czasu, gdy siedzący obok mnie pan otrzymał telefon od żony z Polski. Zadzwoniła, by powiedzieć, że rozbił się samolot, na pokładzie którego był pan prezydent z żoną i wielu innych ważnych polityków. Tu nic nam nie mówili. Dopiero po jakimś czasie pojawiła się informacja, że była katastrofa lotnicza. Niestety, nie podano żadnych nazwisk.
W Rosji jest po godz. 15.00. Prawdopodobnie za dwie godziny ze stacji w Smoleńsku wyruszy do kraju specjalny pociąg wiozący ponad 300 osób, w tym przedstawicieli Rodzin Katyńskich. Pociąg pogrążony w bólu przeszłym i świeżym. Ogromnym.