Trudno zarzucić brak logiki takiemu rozumowaniu. Mimo to, pewnie niewielu zaopatrzyło się w gaśnicę, na wypadek wybuchu pożaru w domu. Nie robią tego nawet strażacy. - Nie ma przepisów zobowiązujących do posiadania gaśnicy - tłumaczy Paweł Puchowski, rzecznik Komendy Powiatowej PSP w Świeciu, który otwarcie przyznaje, że jedyną gaśnicą, jaką dysponuje, jest ta w samochodzie. - Zresztą taki wymóg miałby sens tylko wtedy, gdyby możliwe były kontrole, a to z kolei wymuszałoby poważne zmiany w prawie.
Jednocześnie przyznaje, że takie środki ostrożności mogą być użytecznie w ratowaniu mienia. Zwłaszcza specjalne gaśnice, przystosowane do urządzeń elektrycznych.
Przeczytaj także: Pożar restauracji pod Świeciem
Inaczej rzecz wygląda, gdy w domu znajduje się np. sklep, będący miejscem publicznym. Wtedy na właścicielu spoczywa obowiązek zabezpieczenia się w sprzęt przeciwpożarowy.
Brak gaśnicy lub posiadanie takiej, której minął okres ważności - zwykle wynoszący pięć lat - może oznaczać mandat od 50 do 200 zł. Faktem jest, że bardzo rzadko udaje się ugasić przy ich użyciu auto, które stanęło w płomieniach. - Powody są przynajmniej dwa - wylicza Puchowski. - Po pierwsze, zwykle gaśnice mają za małą pojemność. Po drugie, mało kto wie, jak właściwie to robić. Podniesienie maski tylko pogarsza sytuację. Dopływ tlenu podsyca ogień. Dyszę gaśnicy trzeba skierować przez niewielką szparę na zwykle palący się silnik lub po prostu, spryskać zamkniętą maskę.
Czytaj e-wydanie »